środa, 11 maja 2022

Recenzja SKUMSTRIKE „Deadly Intrusions”

 

SKUMSTRIKE

„Deadly Intrusions”

Selfmadegod Records 2022


Kolejną petardę zaserwował nam Wujek Karol i jego Selfmadegod Records. Wierzcie lub nie, ale powiadam Wam, wyjebała mnie z buciorów ta płyta i spuściła wpierdol taki, że omal nie oddałem na plecy. Nie słyszałem wcześniej tego kanadyjskiego duetu, ale to, co pokazali na swym pierwszym, pełnym albumie nie pozwoli mi już nigdy więcej przejść obok ich twórczości obojętnie. Surowy, ziarnisty Black/Speed/Punk, jaki napierdalają chłopaki z kraju klonowego liścia, to bowiem totalny rozpierdol i czyste zniszczenie. Nikt tu nie bawi się w kwieciste zagrywki, czy dopieszczanie czegokolwiek. „Deadly Intrusions” jest chropowata, brudna, najeżona i w chuj jadowita. Ramy twórczości Skumstrike zbudowane są na wściekłych, korzennych patentach HC/Punk, które zalatują bezpardonową dzikością Discharge. Hojnie uzupełniają je elementy chamskiego, prostego Thrash i Black Metalu, które nieodzownie przywodzą na myśl wczesne produkcje Kreator, Onslaught, Sodom, DarkThrone i oczywiście Hellhammer/Celtic Frost. Sami więc widzicie, że mieszanka to wysoce wybuchowa, a wyjebanie ma takie, że nie pytajcie. Jedenaście zawartych tu wałków, to zwarte, szybkie, celne strzały, które charakteryzuje perkusyjny napierdol, basowy szturm, rozrywające na strzępy, nośne riffy i plugawe, plujące żrącym kwasem wokale. I do tego ten wszechobecny na tej produkcji, paskudny, syfiasty groove. Kurwa, no napierają chłopaki niesamowicie, a agresja bijąca z tej płyty po prostu roznosi wszystko w pizdu. Nie jest to jednak chaotyczna jazda bez ładu i składu. Każdy cios jest tu zaplanowany i zadany precyzyjnie i dokładnie, aby obrażenia były jak największe i wysyłały delikwenta do szpitalnej izby na czas bliżej nieokreślony. Powiedzieć, że „Śmiertelne Wtargnięcia” niszczą, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Ten album to czysta, koszerna, bezlitosna rzeź odjebana na pełnej kurwie, a prawdziwą wisienką na tym torcie jest odegrany brawurowo i chyba jeszcze bardziej ohydnie, niż w oryginale cover Poison Idea „Nothing Is Final”. Przepięknie wredna, cudownie dewastująca, wzbudzająca rządzę przemocy płyta. Czapki z głów!

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz