Endless
Curse
„Disgusting
Existence”
Self-Release 2025
Ta
trójka muzyków gra ze sobą już od jakiegoś czasu, ponieważ swój skład zawiązali
w 2009 roku i na koncie obok kilku mniejszych wydawnictw, mają dwa albumy.
Pochodzą z Górnej Szwabii, gdzie mieszkają, tworzą i piją piwo, a efektem tych
działań jest ich nowa epka. Poza intrem, zawiera ona trzy numery, które
utrzymane są w death metalowym stylu ze sporą domieszką core’owych rytmów. To
żywiołowa i soczysta muza, wykreowana na gitarach o mocnym brzmieniu, którym
swą siłą w żadnym razie nie zamierza ustąpić sekcja rytmiczna oraz gardła
wokalistów. Growle i nieprzyjazne wrzaski dorównują intensywności instrumentów,
które szyją i uderzają w szybkim tempie, zwalniając niekiedy, aby oprócz
agresywnego mielenia, pokatować także trochę klimatycznym kostkowaniem o
średnich szybkościach i pomiażdżyć wolniejszymi przejściami pomiędzy kolejnymi
nawałnicami brutalnych riffów. Wysoce mięsista i energiczna gędźba, której
słucha się bardzo dobrze, bo ta trójka Niemców podchodzi do komponowania bez
zadęcia i z radością. Słychać, że Endless Curse lubi ten typ muzykowania i
wręcz się w nim pławi, zapodając gwałtowne dźwięki o silnym stopniu rażenia i
łatwo wpadających do uszu, niezobowiązujących chwytliwościach. Panowie takie
burzliwe i momentami skoczne rzępolenie mają we krwi i dobrze się przy tym
bawią, generując przy okazji rzęsisty deszcz z krwi i mięsa. Może to typowe i
niezbyt oryginalne ujęcie death metalu, ale niewątpliwie dające dużo radochy i
gwarantujące swobodny odsłuch. Jeśli lubicie rzeczy na kształt Misery Index to
bierzcie.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz