piątek, 19 grudnia 2025

Recenzja Endless Curse „Disgusting Existence”

 

Endless Curse

„Disgusting Existence”

Self-Release 2025

Ta trójka muzyków gra ze sobą już od jakiegoś czasu, ponieważ swój skład zawiązali w 2009 roku i na koncie obok kilku mniejszych wydawnictw, mają dwa albumy. Pochodzą z Górnej Szwabii, gdzie mieszkają, tworzą i piją piwo, a efektem tych działań jest ich nowa epka. Poza intrem, zawiera ona trzy numery, które utrzymane są w death metalowym stylu ze sporą domieszką core’owych rytmów. To żywiołowa i soczysta muza, wykreowana na gitarach o mocnym brzmieniu, którym swą siłą w żadnym razie nie zamierza ustąpić sekcja rytmiczna oraz gardła wokalistów. Growle i nieprzyjazne wrzaski dorównują intensywności instrumentów, które szyją i uderzają w szybkim tempie, zwalniając niekiedy, aby oprócz agresywnego mielenia, pokatować także trochę klimatycznym kostkowaniem o średnich szybkościach i pomiażdżyć wolniejszymi przejściami pomiędzy kolejnymi nawałnicami brutalnych riffów. Wysoce mięsista i energiczna gędźba, której słucha się bardzo dobrze, bo ta trójka Niemców podchodzi do komponowania bez zadęcia i z radością. Słychać, że Endless Curse lubi ten typ muzykowania i wręcz się w nim pławi, zapodając gwałtowne dźwięki o silnym stopniu rażenia i łatwo wpadających do uszu, niezobowiązujących chwytliwościach. Panowie takie burzliwe i momentami skoczne rzępolenie mają we krwi i dobrze się przy tym bawią, generując przy okazji rzęsisty deszcz z krwi i mięsa. Może to typowe i niezbyt oryginalne ujęcie death metalu, ale niewątpliwie dające dużo radochy i gwarantujące swobodny odsłuch. Jeśli lubicie rzeczy na kształt Misery Index to bierzcie.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz