wtorek, 9 grudnia 2025

Recenzja Bloodtruth „Execration”

 

Bloodtruth

„Execration”

Selfmadegod Records 2025

Tych pięciu Włochów gra już ze sobą od 2009 roku. W połowie listopada, po siedmioletniej przerwie, pojawili się znów na horyzoncie ze swoją najnowszą, trzecią płytą. Wydaje ją Selfmadegod Records, więc wiadomo czego można się spodziewać po „Execration”. Bloodtruth rzeźbi brutalny metal śmierci z technicznym zacięciem. Jest zatem tutaj szybko, agresywnie i bezkompromisowo. Perkusja łomocze nieprzerwanie aż łapiemy zadyszkę, a bas dzielnie dotrzymuje jej kroku. Gitary napierdalają jak UZI,zalewając rzęsistym zgiełkiem, który w trakcie odsłuchu zamienia się w ścianę dźwięku. Zbudowana jest z gęstych, sekwencyjnych riffów, które pędzą z dużą prędkością i wraz z sekcją rytmiczną częstują bolesnymi blastami, które wspomagają szalone growle i wrzaski Luisa Maggio. To niezbyt oryginalna muzyka, bo takich kapel jest co niemiara, ale niewątpliwie odznacza się siłą rażenia, o której stanowią jej poszczególne instrumenty, generujące ognisty podmuch złożony z ultraszybkiego poruszania się po gryfach wioseł i precyzyjnego uderzania w membrany bębnów. Bloodtruth jedzie równo i miarowo tylko niekiedy zwalniając bądź zmieniając kierunek ataków. W swoje zbite struktury panowie wplatają mnóstwo, wirtuozerskich wypełniaczy, które jeszcze bardziej zagęszczają tekstury, a w niektórych przypadkach pełnią rolę wykończeniową poszczególnych fragmentów. To bystry death metal o burzliwym charakterze, który poprzez jednostajność i niemalże liniową agogikę może wydawać się nieco nużący. Zwłaszcza, że wszystkie utwory są podobne do siebie, nie proponując przy tym przykuwających na dłużej uwagi urozmaiceń. Odnoszę wrażenie, że „Execration” to materiał, który skierowany jest do konkretnego odbiorcy. Lubiącego ekstremalny i ekstrawertyczny death metal z technicznymi wtrętami, które robią mętlik w głowie, pchając się arogancko do uszu. Energiczny i soczysty krążek, na którym podoba mi się przede wszystkim szorstkie i delikatnie przydymione brzmienie, choć produkcja jest wręcz laboratoryjna. Tylko dla fanów barbarzyńskiej młócki, która od czasu do czasu potrafi również wykazać się finezją.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz