Kingdom of the Lie
“About the Rising Star”
Moans Music 2025 (re-issue)
Ło matko! To mi teraz listonosz staroć do chałupy
przyniósł. Ciekawe, ilu z was pamięta ten zespół. Nie działał on na scenie zbyt
długo, bo najpierw przez chwilę jako Blaspherereion, a następnie właśnie pod
nazwą Kingdom of the Lie, pod którą to zarejestrował jedno jedyne demo,
wznowione kilka dni temu nakładem Moans Music. Materiał ten pochodzi z roku
dziewięćdziesiątego trzeciego, i zawiera sześć, trwających łącznie dwadzieścia
trzy minuty kompozycji. Co tu dużo mówić, nagrania te to klasyka polskiego
undergroundu z tamtego okresu. Pamiętam ten wysyp młodych zespołów, głównie po
tym, jak Vader otworzył sobie kopniakiem drzwi za Żelazną Kurtynę, czym
niezaprzeczalnie zmobilizował krajową młodzież do działania i wiary we własne
możliwości. Zresztą „About the Rising Star” związane jest po części personalnie
ze wspomnianą legendą polskiej sceny, bowiem Peter Wiwczarek udzielił się
gościnnie na tych nagraniach, dokładając od siebie partie solowe. Co jest
największą zaletą tych piosenek? Niewątpliwie ich autentyczność. Death metal w
wykonaniu Kingdom of the Lie nie był kalką żadnego z wiodących w tamtym okresie
zespołów, raczej mieszanką własną, łączącą w sobie elementy z różnych rejonów
świata. Niektórzy mówili, że zespół ten był wyznacznikiem nowej jakości na
naszym podwórku, choć, biorąc pod uwagę jak niewiele nagrał, ciężko w tym
momencie te hipotezy potwierdzić. Na pewno jednak potencjał w tym demo był
wyczuwalny, i to spory. Nawet jeśli specjalnych fajerwerków na nim nie
znajdziecie. To masywny, brutalny death metal (choć osadzony w średnim tempie,
o blastach zapomnijcie), dokładnie taki, jaki się kochało te trzydzieści (plus)
lat temu. Nie pozbawiony mankamentów (patrz: choćby bardzo koślawe brzmienie,
zwłaszcza perkusji, która przypomina jakąś rozklekotaną, żelazną machinę do
stemplowania znaczków), z drugiej strony posiadający coś, czego podrobić się
nie da. Tą wspomnianą wcześniej szczerość, wylewający się z każdego dźwięku
bunt, wyrzygiwany tutaj w każdym wersecie. Trzeba przyznać, że jak na tamte
czasy Kingdom of the Lie był zespołem dojrzałym, i kto wie jak faktycznie
potoczyłyby się jego dalsze losy gdyby nie pewne życiowe okoliczności. Jeśli
nie znacie „About the Rising Star”, to uważam, że ta lekcja historii będzie dla
was bardzo treściwa. Ale warto mieć ten materiał na półce nie tylko ze względów
historycznych. Jedyną rzeczą, która mi się na tym wydawnictwie nie podoba, to
okładka. Wiem, że wzorowana na oryginalnej, ale zbyt nowoczesna,
przekombinowana, i właśnie z tego powodu kompletnie nie pasująca do konceptu
reedycji tego demosa. Jeśli was ona jakoś tragicznie nie razi, to zapraszam do
zakupu. Warto.
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz