Summoning Hellgates
„Spear of Conquest”
Osmose Productions 2025
Summoning
Hellgates pochodzi z Madrytu, gdzie narodził się w 2020 roku i po pięciu latach
od swego poczęcia postanowił w końcu przemówić. Zrobił to w dość donośny
sposób, bo jego pierwszy głos w postaci tej epki to przejmujący wrzask, a nie
jakieś tam kwilenie. Ten hiszpański duet nie bawi się w półśrodki czy też
subtelności, ponieważ death-black metal w ich wydaniu, pozostawia trwały ślad
na duszy. „Spear of Conquest” to sugestywne intro oraz pięć kawałków gęstej i
siarczystej muzy. Posypane gruzem gitary, mięsisty bas, dobrze spasowany,
łomoczący automat oraz wściekłe wokalizy potraktowane pogłosem. Wszystko to na
spółę generuje szaloną i zarazem obrazoburczą muzykę, która przypomina gorący
podmuch o zapachu smoły. Agresywnie podąża on przed siebie, atakując
ustawicznie za pomocą odstręczających riffów, w pomiędzy które wpleciono
niepokojące tremolo i spazmatyczne solówki. Całość szybko mknie do przodu w
momentami chaotycznych rytmach, zalewając uszy piekielną kakofonią, która
okresowo potrafi jednak zwolnić, dając odpocząć i zesłać trochę mistycznej
atmosfery. Jednakże większość tego krótkiego materiału, to wojenna jazda o
zwartej strukturze, która równa z ziemią wszystko co spotka na swojej drodze.
Brudny i nieokiełznany death-black, który chwilami zahacza o tematy war-metalowe,
miażdżąc i nic nie pozostawiając w zamian. Po przejściu fali „Spear of
Conquest” pozostaje jedynie skąpany w płomieniach krajobraz. Surowe i proste
uderzenie diabelskiej siły, wspomaganej przez bluźniercze zaklęcia. Brutalnie
pierwotny i nieubłagany w zadawaniu cierpienia, złoi wam skórę i wykorzysta,
ucztując w każdym dostępnym otworze waszych ciał, porzucając po wszystkim jak
szmatę. Dzikie melodie i brutalne akordy podkreślone ciężką sekcją. Stworzone,
aby siać grozę i zadawać ból, a Szatan się śmieje. Czyżby Osmose obudziło się z
długiego snu?
shub niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz