niedziela, 7 grudnia 2025

Recenzja Zadism „Under Sadistic Law”

 

Zadism

„Under Sadistic Law”

De: Nihil Records 2025

Zadism to szwedzki projekt, który powstał na gruzach black-thrashowej kapeli Maniak. W ramach nowego szyldu panowie grają we dwójkę i tworzą muzykę podobną do poprzedniej brygady. Jest to bowiem brudny i szorstki metal oparty na thrashowych wzorcach z lat osiemdziesiątych, które promowały niemieckie zespoły. Jednak w tym zapalczywym i agresywnym kostkowaniu Szwedów, nie tylko można usłyszeć teutońskie naleciałości. W szybszych, bardzo zadziornych i szalonych momentach rzępolenie Zadism mocno przypomina Bathory z czasów pierwszej płyty, zaś prostota riffów oraz towarzysząca im dudniąca sekcja rytmiczna wraz z przytłumioną produkcją przywodzi skojarzenia z brazylijskimi wydawnictwami z tamtych lat. To muza, która niesie ze sobą bezkompromisowość i sprzeciw wobec wszelkich dogmatów. Cechuje ją furia i zdecydowane podejście do artykułowania swej postawy, zarówno w warstwie dźwiękowej, charakteryzującej się zaropiałym brzmieniem jak i wokalnej, bo chyba głównie odpowiedzialny za Zadism, Linus Edmarker, zapalczywie zdziera sobie gardło do krwi. Debiutancka epka tej grupy to oprócz introsa, cztery numery, które uderzają z pewnością siebie i drążą dziurę w trzewiach. To zbiór furiackich akordów, które biczują boleśnie, bujają z punkowym sznytem i sypią szronem. Black-thrash zarejestrowany w jakiejś piwnicy, dobiega do uszu jakby z oddali i pozostaje w głowie na długo, ale nie tylko dzięki pogłosom. Zawdzięczać mu to trzeba nostalgicznym skojarzeniom z młodymi latami, kiedy zamawiało się taśmy wysyłkowo lub wymieniało je z połową miasta. Klasycznie zapodana „czarna sztuka”, zsyłająca mrok, satanizm i dzikie melodie. Płynie z niej czysta energia i wiara w słuszność takiej właśnie estetyki, obok której nie sposób przejść obojętnie. Skomponowana i zagrana z naturalnością oraz niesamowitym entuzjazmem, bo Zadism zamiar na „Under Sadistic Law” miał dobrze przemyślany, co zaskutkowało doskonałym efektem. Słychać to w każdym uderzeniu w struny i bębny, a wrzaski wokalisty to wyraźnie podkreślają. Materiał ten kopie w dupę, wali w pysk i basta!

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz