sobota, 13 grudnia 2025

Recenzja Ergot „Decade”

 

Ergot

„Decade”

ATMF 2025

To kolejny jednoosobowy band z Włoch, który już jakiś czas istnieje, bo pojawił się w 2009 roku. Przez szesnaście lat nie uzbierał na swoim koncie zbyt wielu nagrań, ponieważ to tylko demo, epka i debiutancki album sprzed dziesięciu lat. Pod koniec listopada wydał on swoją drugą płytę, która niesie siedem kawałków w black metalowym tonie. To diabelszczyzna oparta na drugofalowych wzorcach z domieszką thrashu, kilku współczesnych zabiegów i elementów heavy metalowych. Te ostatnie objawiają się w niektórych klasycznych riffach i solówkach, a reszta to typowe dla tego gatunku szybkie i wolniejsze kostkowanie i tremolo, które momentami przechodzi w nastrojowe wtrącenia, kojarzące się nieco z obecnym, modernistycznym podejściem wielu dzisiejszych kapel. W ogóle muzyka Ergot nie jest zrzynką z bleczura lat dziewięćdziesiątych tylko jego autorską modernizacją, wskutek której powstał black metal o wdzięcznej melodyce i melancholijnej atmosferze, różniący się jednak od innych tego typu projektów dość zróżnicowaną budową kompozycji, bowiem są one urozmaicone pod względem tempa, rytmiki oraz nie do końca narzucających się chwytliwościach. Zimny i epicki w swym wyrazie mknie niczym Buran, niosąc ostre powietrze zmieszane ze śniegiem. Snuje swe introspektywne bajanie, tnąc i biczując na przemian z sentymentalnym kołysaniem w czym pomagają mu ambientowe wstawki i klawiszowe pasaże. Agresja ściga się na „Decade” z depresją co podkreśla akordowa sinusoida o różnych obliczach, podczas słuchania której nie można się nudzić, zwłaszcza że siarczyste wokalizy posiadają idealną barwę i doskonale wpisują się w klimat tego materiału. Jak dla mnie wydźwięk tej płyty jest zbyt mainstreamowy, ale jeśli ktoś szuka takiego black metalu, który zarejestrowany i zmiksowany jest z precyzją, to niech bierze.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz