poniedziałek, 14 lutego 2022

Recenzja Dødskvad „Krønike II”

 

Dødskvad

„Krønike II” E.P.

Caligari Records 2022

No i w końcu doczekałem się kontynuacji twórczości Dødskvad. Po dwuletniej ciszy Caligari nareszcie wydało kolejny materiał tej trzyosobowej grupy, pochodzącej ze stolicy Norwegii. Dwa lata wcześniej wydali oni swoje pierwsze demo, które zrobiło w mojej głowie małe zamieszanie i jednocześnie pozwoliło przenieść się na chwilę do starych czasów. Muzyka jaką reprezentuje w/w band to nic innego jak klasyczny death metal z przełomu lat 80. i 90. Nie jest to jednak suche tradycyjne granie. Utwory zawarte na „Krønike II”, podobnie z resztą jak na wspomnianej demówce, okraszone są dużą dozą mroku i horroru. Cmentarne riffy gniotą niemiłosiernie. Wtórują im fantastycznie brzmiące beczki. Co jakiś czas pojawiają się mrożące krew w żyłach blasty, a dość wyraźnie słyszalny bas podkręca ciężkość całości. W niektórych momentach pojawiają się dyskretne klawisze, podnosząc niesamowitość atmosfery do granic możliwości. Wokal nie z tego świata, coś jakby szepczący w ciemności growl, wywołuje ciarki na plecach. Należy również wspomnieć o wręcz maniakalnie brzmiących solówkach, które wwiercają się bezlitośnie w uszy, zmuszając do ruszenia nas w chorobliwe pląsy. Utwory do najkrótszych nie należą, ale za sprawą licznych zmian tempa, a jest tego tutaj cały wachlarz, nie nużą. Wręcz przeciwnie. Od pierwszych taktów każdego z kawałków jesteśmy wciągani bez reszty do tego śmierdzącego zgnilizną świata, która przyprawia o zawrót głowy. Im dalej w las tym jest ciekawiej. Co chwila jesteśmy zaskakiwani kolejnym pomysłem Norwegów, które są tak sprytnie ze sobą połączone, że zlepiają się ze sobą bez najmniejszego problemu. Drugi materiał Dødskvad to wspaniała podróż w przeszłość kiedy to death metal święcił swoje największe triumfy. Na szczęście nie jest to jakaś zrzynka lecz nowe spojrzenie na coś, co jakiś czas temu poszło w zapomnienie. Może słychać tu „Perpetual Damnation”, może przypomina to Miasmę ale odegrane jest uczciwie i mam wrażenie, że z pełną premedytacją. Już kiedyś pewna kapela z Norwegii nagrała o podobnie upiornym wydźwięku death metalowy album. Oczywiście nie powiem jaka. No i to brzmienie! Piękne! Oby tak dalej!

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz