BLOODHAMMER
„Henki Tähtien Takaa” (Ep)
Northern
Heritage Records 2021
Jeżeli
jest na tej sali ktoś, kto mieni się fanem klasycznego, surowego, ponurego
Black Metalu, a nie zna fińskiego Bloodhammer, to niech spierdala w podskokach
nadrobić zaległości, albowiem być maniakiem czarciego grania, a nie znać
Bloodhammer, to tak, jakby uważać się za księdza, a nie
znać „Zdrowaś Mario”, że o 10-ciorgu przykazań nie wspomnę. Ok, sprawy formalne
zostały już zatem wyjaśnione, a więc przechodzimy do konkretów. Wydana, jak
większość materiałów tego diabelskiego duetu z Finlandii, pod mrocznymi
skrzydłami Northern Heritage, cztery lata po ich ostatnim, pełnym albumie Ep’ka
„Henki Tähtien Takaa”, co na polski można przetłumaczyć jako „Duch za
Gwiazdami”, to jak zwykle wzorcowy wręcz pokaz bluźnierczej, zimnej,
złowrogiej, ale zarazem jakże dostojnej i majestatycznej muzyki tworzonej ku
chwale Rogatego. Siarczyste, ciężkie beczki, mimo że są stosunkowo proste i nie
nakurwiają z prędkością światła sieją nielichy, piekielny rozpierdol, chropowaty,
ziarnisty bas bestialsko wyrywa wnętrzności, bezlitosne, lodowate, srogie,
zakorzenione bardzo głęboko w tradycji gatunku, monumentalne riffy poniewierają
sromotnie i do spółki z przepełnionym ciemnością, umiejętnie użytym klawiszem oraz
posępnymi, złowróżbnymi, opętanymi wokalami tworzą genialną, mroczną,
zniewalającą atmosferę, z której sączy się zapomniane, pradawne zło,
wszelakiego asortymentu moce nieczyste i słodkawo cuchnący śmiercią oddech
Szatana. Wszelakie aspekty techniczne, czy też konstrukcja poszczególnych
wałków są w większości oparte na tradycyjnych wzorcach, więc nie ma co się
specjalnie nad nimi spuszczać, ale hipnotyzujący, złowieszczy, na swój sposób
perwersyjny klimat, jaki na swych produkcjach potrafi stworzyć Bloodhammer,
sprawia, że ich muza jest demoniczna, zła do szpiku kości i emanuje
autentycznym bluźnierstwem, czego najlepszym dowodem są dźwięki zawarte na
„Henki Tähtien Takaa”. Bez dwóch zdań, muzycy Krwawego Młota naprawdę muszą
mieć konszachty z Diabłem, a ich natchnienie i inspiracja pochodzą bezpośrednio
on Niego, innej kurwa opcji nie widzę! Kolejna, miażdżąca produkcja Finów.
Czekam na następną i mam nadzieję, że będzie to album długogrający.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz