poniedziałek, 7 lutego 2022

Recenzja Verbum „ExhortationToTheImpure”

 

Verbum

„ExhortationToTheImpure” LP / CD

Iron Bonehead 2022

Ja pierdolę! Znowu Chile! Jeszcze trochę, a stanę się ekspertem od sceny z tego kraju. Tym razem jednak opuszczam rejony siermiężnego black metalu. Dzieje się to za sprawą powstałego w 2014 roku Verbum. Po wydaniu w 2016 roku epki, zespół powraca z pełnoprawnym albumem. Tych pięciu muzyków, bo jak mniemam jest to kwintet ponieważ na zdjęciu widać czterech panów poza perkusistą, a perkusista niewątpliwie istnieje, zabiera mnie na wycieczkę, aby pokazać jak wygląda śmierć. Już samo intro odegrane na klasycznych dla metalu instrumentach zapowiada niesamowitą podróż. Po wstępie atmosfera gęstnieje do granic możliwości odbierając oddech. Ciężkie i masywne brzmienie gitar wzmocnione totalnie ciężkim basem i beczkami, których triggery miażdżą brutalnie jak lawina głazów. Masywne wokalizy, które chwilami przeobrażają się w upiorne krzyki i szepty. Wolne, marszowe tempo od czasu do czasu wściekle przyśpiesza, aby rozerwać ciało. Wszystko razem połączone tworzy upiorny i klaustrofobiczny klimat. To nic innego, jak przepełnione grozą i nienawiścią miejsce, gdzie nie ma litości dla życia. Istnieje tylko na wskroś mroczna i bezwzględna kostucha.  Nie ważne, że pozbawia tchnienia. To z jej strony łaska, za którą należy się cześć i uwielbienie. Kult śmierci jest tutaj wszechobecny. Budzi przerażenie. Niepokój niemalże przeradza się w uczucie paniki, ale coś każe mi tu zostać chociaż wiem, że z  tych katakumb nie da się nigdy wyjść. Wręcz chcę w tym świecie pozostać na zawsze. Całość, jak opuszczająca się kurtyna zamyka outro tak samo, jak intro odegrane na żywych instrumentach. Jest jak okrywający zmarłego całun i daje długo wyczekiwane wytchnienie. Cóż. Muzyka zawarta na „Exhortation to the Impure” to przesiąknięty mistycyzmem black / doom / death metal. Trzydzieści pięć minut dźwięków o posępnym i piekielnym charakterze. Weźcie Disembowelment, dodajcie odrobinę Cultes Des Ghoules i posólcie szczyptą RitualDeath. Byłbym zapomniał o pieprzu w postaci niedawno recenzowanego przez jesusatan’a Chaos Perversion. Coś trzeba dodawać? Ten album gniecie i przeraża jednocześnie. Jawi się jako rytuał śmierci, która kroczy tutaj z Szatanem pod rękę. Przejmująca rzecz.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz