Nyctophilia
„Weltschmerz”
Wolfspell Rec. 2021
Z atmosferycznym black metalem historia u mnie jest
prosta. Najczęściej pozycje z tego gatunku na dłuższą metę mnie nudzą a i
często mam nawet problem z dobrnięciem do końca płyty. Są jednak zespoły,
które, teoretycznie skazane na niepowodzenie, przykuwają moją uwagę na dłużej.
Do takich właśnie wyjątków należy wydany pod koniec zeszłego roku, szósty już w
dorobku album jednoosobowego projektu z Krakowa. Z twórczością Nyctophilia
kontakt miałem dotychczas dość wybiórczy, jednak na tyle regularny, iż mogę
chyba śmiało stwierdzić, że „Ból Świata” jest dotychczas najlepszym,
najciekawszym i najbardziej dojrzałym materiałem zarejestrowanym przez Grief’a.
Przede wszystkim najbardziej spójnym i wciągającym. Na krążek ten składa się
wstęp i cztery kompozycje właściwe. Rzeczony wstęp to ambientowe wrota,
otwierające wstęp do zimowej krainy północy, za którymi panują jedynie śnieżne
krajobrazy. Nyctophilia stosując sprawdzone środki, mające swoje pochodzenia
właśnie w europejskich krajach leżących najbliżej bieguna północnego, maluje
swoją muzyką niczym mróz szyby. Czyli poza nieco transowymi tremolo,
wygrywającymi swoje śnieżne melodie, czarujące i wprowadzające w zimowy klimat,
sporą rolę odgrywają tutaj także klawisze. Na dobrą sprawę instrument ten pełni
tu równie ważną rolę co gitary, idealnie się z nimi uzupełnia, a balans między
nimi jest idealnie zachowany. Ten swoisty taniec sprawia, że można dosłownie
zapaść się w dźwięki „Weltschmerz” niczym w puchową poduchę a zamykając oczy
doznać uczucia ciągłego spadania. Tym bardziej, że tempo serwowane na tym
albumie w większości temu sprzyja. Wszystko płynie tu spokojnie i trochę
tajemniczo a pojawiające się w niektórych miejscach ambientowe fragmenty
jeszcze bardziej potęgują baśniową atmosferę. I tylko mroźny, wypływający jakby
z drugiego planu wokal przypomina nam, że nie jest to opowieść wesoła. Mimo iż
materiał ten trwa razem ponad pięćdziesiąt minut, nie ma mowy o znużeniu czy
nudzie. Przeciwnie, chce się do niego wracać i doświadczać ponownie. Bardzo
podoba mi się kierunek, w którym podąża Nyctophilia i mam nadzieję, że ten kurs
zostanie także utrzymany na kolejnym wydawnictwie zespołu. „Weltschmerz” to na
pewno pozycja warta polecenia, bo skoro mi weszła gładko, to wszelkiej maści
blackowym atmosferykom wejdzie jeszcze mocniej.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz