sobota, 5 lutego 2022

Recenzja THY WORSHIPER „Bajki o Staruchu”

 

THY WORSHIPER

„Bajki o Staruchu”

PaganRecords 2021

No ja pierdolę, słuchając najnowszej, wydanej pod skrzydłami Pagan Records płyty Thy Worshiper zastanawiam się, czy to ja w pewnym momencie zatrzymałem się w miejscu, czy zespół płynie coraz mocniej w rejony absolutnie dla mnie niezrozumiałe? Zaznaczam od razu, że demo „Tym z Krainy Cieni”, jak i ich pierwszy album „Popiół (Introibo ad Altare Dei)” uważam po dziś dzień za materiały kultowe, do których uwielbiam wracać co jakiś czas. Jeżeli zaś chodzi o dalszą twórczość Thy Worshiper, to jak dla mnie jest to równia pochyła, która na tej płycie osiąga chyba dno absolutne. „Signum” jeszcze jakoś mi weszła, choć chyba bardziej ze względu na sentyment do poprzednich produkcji zespołu, „Czarna Dzika Czerwień”, jak i „Ozimina”, to materiały cieniutkie, jak dupa węża, o których wolę nie wspominać, aby nie podnosić sobie ciśnienia, „Klechdy” jakoś mogę jeszcze zdzierżyć, głównie dzięki genialnym, otwierającym tę płytkę „Gorzkim Żalom”, ale „Bajki o Staruchu”, to już dla mnie rzadkie, jak chuj pierdolenie w bambus. Jeżeli chodzi o muzykę, to pod względem techniczno-kompozycyjnym, jak i aranżacyjnym jest to z  pewnością dobra rzecz, a wokale położone przez panią Monikę to chyba najlepsze, co znajduję na tym albumie, ale mimo to, absolutnie nie czuję tych wibracji i nie wiem, co zawartymi tu dźwiękami zespół chciał osiągnąć, bo nawet jeżeli chodziło o stworzenie klimatu, to jak dla mnie jest on tak miałki i bezpłciowy, jak makaron z ekspresowych, chińskich zupek, produkowanych w Radomiu. Jeżeli zaś chodzi o warstwę liryczną, to kurwa czasami zastanawiam się, czy słyszę tu, to, co słyszę, czy to może moje urojenia? „Kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje…”, „Aniołkowi nie wierz skarbie, Spytaj kiedyś skurwysyna, Czy w tych, pięknych, jasnych loczkach, różków czarnych nie ukrywa”, „Przytul mnie, przytul, Kochaj mnie, Nim zaśniesz, Nim zaśniesz”, „Szósty palec wyrośnie, Warga zajęcza, Oczy zabierze, W głowie poplącze…”  itd., itp.Wiem, że to wyrwane z całości fragmenty, ale no ja pierdolę, serio? W pizdu, no wzruszyłem się aż do cewki moczowej i muszę iść honorowo oddać mocz, bo inaczej nie zdzierżę i oszczam se plecy. Nie mam nic przeciw tekstom w naszym rodzimym języku, ba uwielbiam to, co na swych najnowszych produkcjach zrobiły Profeci, czy Narrenwind, ale tego, co słyszę na „Bajkach o Staruchu”, ni chuja nie mogłem strawić, choć naprawdę się starałem. Tak więc ci, którym odpowiada obecne oblicze Thy Worshiper, czyli Cepelia na całego, niech sobie z panem bogiem słuchają „Bajek o Staruchu”. Mnie ani Staruch, ani Baba Jaga do głowy nie weszli, choć pewnie bardzo by chcieli. Myślę, że raczej postacie te spierdalały od niej jak najdalej, przekonawszy się, jak zryty mam beret i bardzo dobrze, gdyż wcale ich tam nie chcę. Dość mam własnych, swojskich demonów, na mej krwi wyhodowanych, które jak nikt są mi miłe. I niech tak pozostanie.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz