środa, 23 lutego 2022

Recenzja Kalmankantaja „Metsäuhri”

 

Kalmankantaja

„Metsäuhri”

Wolfspell Records 2022

Nie interesuję się zbytnio fińską sceną, bo ich sposób na granie metalu nie do końca jest dla mnie strawny. Jednakże jak na całym świecie i w Finlandii trafiają się perełki. Tak właśnie jest w przypadku zespołu Kalmankantaja. Projekt ten powstał zaledwie jedenaście lat temu, a już ma na swoim koncie dwadzieścia dużych płyt. Gdyby policzyć wszystkie wydawnictwa uzbierałoby się tego około pięćdziesięciu pozycji. Dość sporo jak na dekadę działalności. Dziwne też, że kapela z takim dorobkiem, jak dotychczas, umykała skrzętnie przed moimi uszami. Dziwne, ale w końcu trafiła w moje łapy i oto jest. „Metsäuhri” to najnowsza propozycja tego projektu, a muzyka jaką w sobie zawiera to przesiąknięty do bólu atmosferą depresyjny black metal. Typowo dla tego rodzaju twórczości wysoko nastrojone gitary, które wyraźnie górują nad sekcją rytmiczną. Za tych pomocą muzycy kreują melodyjne i spokojnie płynące riffy, wpędzając słuchacza w szczególny trans, gdzie byt staje się niebytem. Depresja w tym przypadku to nic negatywnego. To „opiatowa” błogość, która nie powinna się nigdy skończyć. Syntezatorowe tła dodatkowo wzmacniają te odczucia oraz utwierdzają nas w tym, że ten narkotyczny sen nie powinien zostać przerwany. Całość momentami mocno przypomina dzieła Varga. Charakter linii melodycznych i specyficzny tychże wydźwięk nie pozostawia wątpliwości, kto był główną inspiracją. Podobnie jak brzmienie wokali, chwilami niemalże skopiowane co do joty z „Filozofem”. Może to przypadek, a jeśli nie, to co z tego. Jest fantastycznie! Płyta trwa godzinę bez dziesięciu sekund, jednak o nudzie nie może być tu mowy. Płynące dźwięki zamykają nas w swoistej bańce z wręcz zabójczą skutecznością odizolowując od rzeczywistości. Czas przestaje mieć znaczenie. Niewyobrażalnie melancholijny i kasandryczny charakter, przepełnia bólem i ocieka bezsilnością. Przesłodkie jak mak. Oczywiście jak mak w odpowiedniej formie. Tej jedynie słusznej.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz