CADAVERIC INCUBATOR
„Nightmare Necropolis”
Hells Headbangers Records 2021
Kurczę,
wiem, że drugi, pełny materiał fińskiego Cadaveric Incubator ukazał się już
dobre dziewięć miesięcy temu, mało tego, został już zrecenzowany na łamach
Apocalyptic Rites przez mego, redakcyjnego kolegę, mości Harlequin’a, którego
opinię bardzo szanuję i z którym chętnie napiłbym się wódki, przy pierwszej,
nadarzającej się okazji, niemniej jednak wg mnie druga, pełna płyta finów, choć
z pewnością nie jest żadnym odrodzeniem gatunku (bo chyba też wcale nie miała
nim być), to jednak nie zasługuje z pewnością na tak ostrą ocenę, jaka została
tu przedstawiona. Pozwólcie zatem, że wyrażę odnośnie do tego albumu swój punkt
widzenia i prawdę powiedziawszy, mam głęboko w chuju, czy będzie się on komuś
podobał, czy też nie. Bez wątpienia, jest to granie oparte na schematach, które
słyszeliście już wielokrotnie, czyli dosyć prosto, aczkolwiek ciężko młócących
bębnach, chropowatym, ziarnistym, wyrywającym wnętrzności basie, klasycznie
skandynawskich, miażdżących riffach ze wskazaniem na tradycyjną, fińską szkołę
gatunku wspartych piłującymi przecudnie solówkami i przeflegmionymi zawodowo,
rasowymi, chorobliwymi growlami. I po mojemu, nic w tym złego, wszak nie mamy
tu do czynienia z bezczelną zrzynką, a jedynie głębokimi inspiracjami, a poza
tym te sprawdzone już w ogniu walki elementy sprawiają, że materiał ten
cudownie żre i spuszcza słuchaczowi solidny wpierdol. To po prostu zagrany
rasowo, celowo nieoszlifowany Death Metal, bez odchyleń, dziwnych
niespodzianek, czy niechcianych eksperymentów tworzony z pasją i pełną
świadomością tego, że kierowany jest do raczej wąskiej grupy największych
maniaków tego gatunku. Płytka trwa niespełna 30 minut, jest zwarta, spójna i
solidnie zagęszczona, więc zespół bez problemu utrzymuje na niej jednakowy
poziom napięcia, a co za tym idzie uwagę słuchaczy. Bardzo dobrze, że powstają
takie płyty, jak „Nightmare Necropolis”, gdyż czasami niezawodny, rzetelny,
soczysty, tradycyjny do bólu, Death Metalowy krążek, który nie rzuca ci wyzwań,
ani nie zmusza do analizowania każdego uderzenia w struny jest dokładnie tym,
czego potrzebujesz. Dlatego też złego słowa nie powiem na temat tego albumu.
Myślta se zatem i mówta, co chceta. Mnie to granie w chuj rajcuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz