Wan
„Antichristian Douchebag”
Fallen Temple 2021
Black metal ist krieg! Takie powiedzonko towarzyszyło
lata temu spotkaniom naszej grupy znajomych na pewnej owianej złą (albo i
dobrą, zależy jak spojrzeć) sławą ławeczce nad Kanałem Bydgoskim. Wówczas black
metal faktycznie był krieg – surowy, prymitywny i pełen nienawiści do
chrześcijaństwa. Potem przyszły klawisze, szerokie kurwa horyzonty, teledyski w
MTV, aż do czasów współczesnych, w żabotach czy innych damskich fatałaszkach.
Na szczęście po dziś dzień są na scenie zespoły dość radykalne, zarówno
muzycznie jak i światopoglądowo. Jednym z nich jest stosunkowo młody stażem, bo
aktywny niewiele ponad dekadę, szwedzki Wan. „Antichristian Douchebag” to ich
czwarty album, będący konsekwentną kontynuacją kursu obranego przez zespół na
początku drogi. Drogi prawdziwego, surowego black metalu. W zawartych na krążku
trzynastu kompozycjach nie spotkamy się ze skocznymi rytmami czy klimatycznymi
wstawkami. Nie ma tu żadnych babskich wokali czy mdlących dodatków symfonicznych.
„Antichristian Douchebag” to pełen nienawiści manifest skierowany ku bogu i kop
w krocze konającego na krzyżu Nazareńczyka. Pod względem muzycznym Wan
prezentują się dość schematycznie a ich kompozycje nie są na siłę urozmaicane.
Prym wiodą tu średnie i szybkie tempa z brzęczącymi, intensywnymi tremolo,
niezbyt melodyjnymi, raczej agresywnymi i bezlitośnie opresyjnymi. Muzycy nie
wspinają się na Himalaje ani wirtuozerii ani oryginalności, stosując proste,
chwilami nawet toporne patenty i czerpią garściami z klasyków gatunku. Na pewno
żadnym zaskoczeniem nie są tu też punkowe rytmy przeplatane blastami wybijanymi
na brzmiącej jak spadające do piwnicy kartofle perkusji. Pełen niemiłości do
bliźniego wrzask głosi tu ewangelię bluźnierstwa na przemian w języku szwedzkim
i angielskim, a tytuły takie jak tytułowy, „The End of All Light” czy „A
Thousand Thorns Impaled” nie pozostawiają wątpliwości co do przesłania jakie
panowie zawarli w swoich piosenkach. Zatem bez zbędnego pierdolenia o kwiatkach
czy porannej bryzie – jeśli chcecie black metalu, takiego krieg, to sięgnijcie
po Wan. Słuchając „Antichristian Douchebag” poczujecie się jakby was ktoś
obrzygał żółcią, naszczał do ryja i jebnął z kolana w nos. W dowolnej
konfiguracji.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz