Evil
Shade
„Vandals” MLP
Chaos Records / SpookiesProductions 2022
Muszę
się przyznać, że nie za często sięgam po tego typu muzę. Tak właściwie to
jedyną płytą jaką włączam sobie od czasu do czasu z power metalowego poletka,
jest „Port Royal”. Co prawda moja przygoda z metalem zaczęła się od Helloween,
o której to kapeli dość szybko zapomniałem, poddając się podszeptom starszych
kolegów z osiedla, którzy pokierowali mnie w zupełnie inne rejony. No, ale
stało się. Do moich słuchawek trafi niejaki EvilShade. Ten pięcioosobowy band
pochodzi z Meksyku i para się właśnie speed / heavy / power metalem, a ich mini
– album to dwadzieścia pięć minut metalowej nudy. Dość ostre gitary, typowe dla
tego gatunku beczki i basik. Szybkie i tnące riffy przechodzące z jednego w
drugi. Gdzieniegdzie pojawiające się zwolnienia. Dużo melodyjnych solówek.
Czysto wyśpiewywane wokale, momentami zamieniające się po prostu w szybkie
gadanie lub krzyk. Wszystko to niby odegrane zgodnie z zasadami sztuki jednakże
coś tu jest nie tak. Tego typu twórczość zawsze kojarzyła mi się z niesamowitą
energią i lekkością. Melodyjnymi i pędzącymi jak konie w galopie melodiami,
które biczują plecy i jednocześnie żywcem przenoszą do świata piratów lub na
pola bitewne. Z lekkością i zarazem podniośle płynącym słowom, które nadają
muzyce epickiego wręcz charakteru, a tu? Ano lipa. Numery odegrane jakby na
siłę. Każdy z nich dłuży się niemiłosiernie. Brak mocy. Aranżacje bez polotu i
całkowicie nieciekawe. Nie ma tutaj ani jednego momentu, który by mówił, że a
może teraz zacznie coś żreć. Z każdym utworem nowa nadzieja, która natychmiast
umiera. Głos śpiewaka bez polotu i energii. W dodatku posiada on dziwną
manierę, przypominającą jakąś skargę wobec świata. Chyba tak naprawdę nie chce
śpiewać. Pewnie wolałby iść na piwo i dziewczynki. Jedynym pozytywnym aspektem
jaki udało mi się znaleźć w tym materiale to brzmienie. Nie jest zbyt czyste
lecz lekko ziarniste. Niestety ani kończący tą produkcję cover Running Wild ani
wspomniane brzmienie, nie jest w stanie uratować tego albumu. Słabiutkie flaki
z olejem.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz