niedziela, 13 lutego 2022

Recenzja CÂN BARDD „Devoured by the Oak”

 

CÂN BARDD

„Devoured by the Oak”

Northern Silence Productions 2021

Szwajcarski duet Cân Bardd swymi dwoma poprzednimi albumami wyrobił już sobie pewną markę i zaskarbił uznanie wielu fanów Atmospheric Black Metalu. Jeżeli, ktoś z czytających właśnie tę recenzję zalicza się do tego grona, to gwarantuję, że słuchając najnowszej płytki Helvetów, z radości będzie machał ogonkiem i lizał się po genitaliach, gdyż „Devoured by the Oak”, to zdecydowanie najlepszy jak dotąd i zarazem najbardziej dopracowany materiał tego zespołu. Cały czas obcujemy tu z gustownie przyozdobioną folkowymi teksturami, nawiązującymi do sił natury, klimatyczną odmianą Czarciego Metalu opartą na równo bijących beczkach o sporym ciężarze, które jednak potrafią i siarczyście przyjebać, gdy wymaga tego sytuacja, solidnych partiach basu, chłodnych, melancholijnych, surowych, lecz intensywnych riffach o sporej melodyjności, które rzeźbią bogate w szczegóły faktury dźwięków oraz różnorodnych wokalach lawirujących pomiędzy agresywnymi formami gardłowej ekspresji, a fachowo wykonanymi, czystymi, hipnotyzującymi, rytualnymi niemal śpiewami (zarówno męskimi, jak i niewieścimi). Tę podstawę programową, że się tak wyrażę,  uzupełniają atmosferyczne, instrumentalne, w pewnej części akustyczne pasaże, majestatyczny klawisz, ciekawe harmonie, nieco ludowej instrumentacji i trochę obowiązkowych przeszkadzajek w stylu mrocznych skrzypeczek, flecików, piszczałek, nisko mruczących rogów, wiejącego wiatru, plumkania strumyka, ptasich treli, niedźwiedzich bąków itd., itp. Na całe szczęście wszystkie te dodatki nie przejmują kontroli nad tym materiałem, jedynie fajnie go urozmaicając, więc „Pochłonięty Przez Dąb”, to całkiem konkretne, soczyste granie, które może się podobać nie tylko zatwardziałym fanom gatunku. Jak już na samym początku wspominałem, jest to zdecydowanie najlepszy materiał Cân Bardd, który niejako łączy w sobie najważniejsze cechy dwóch poprzednich krążków, a przy tym zawarte tu kompozycje są o wiele ciekawsze, niż dotychczas, a cały album ma zdecydowanie większy rozmach. Płytka ta trwa prawie 58 minut, więc do najkrótszych nie należy, a mimo to zawarta tu muzyka nie nudzi, a jej słuchanie sprawia sporą przyjemność. Nawet ja, nie będąc specjalnym miłośnikiem takiego grania, z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, iż jeżeli chodzi o epicki, klimatyczny Black Metal z folkowym szlifem „Devoured…”, to bardzo dobry materiał i jedna z najlepszych pozycji, jakie Anno Bastardi 2021 ukazały się w tym specyficznym stylu. Wszyscy klimaciarze będą urzeczeni, a część z nich, w przypływie emocji przy tej muzyce zapewne zmarszczy sobie kapucyna. Mnie ona może aż tak mocno nie rajcuje, ale to fajna płytka i myślę, że warto dać jej szansę.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz