wtorek, 23 maja 2023

Recenzja ÄNTERBILA „Änterbila”

 

ÄNTERBILA

„Änterbila”

Nordvis Produktion 2022

Änterbila to stosunkowo świeży na scenie projekt ze Szwecji. Krótko po powstaniu, w 2020 roku horda nagrała 13-minutowe demo, w czym wspomogła ją Void in the Vast Empire, natomiast dziewiętnaście miesięcy później, już pod sztandarami Nordvis Produktion ukazał się ich pierwszy album długogrający. Z informacji, jakie o nich pozyskałem, wynika, że zespół w swej twórczości bada aspekty szwedzkiej historii, a debiut grupy skupia się na ciężkim życiu ludności chłopskiej, głównie w XVIII wieku. Muzyka, jaką usłyszymy na tej płycie, to oczywiście Black Metal, tyle że w klasyczny, czarny kręgosłup wpleciono tu sporo ludowych naleciałości o pogańskim szlifie (nie obawiajcie się, cepelii żadnej się na tej płycie nie uświadczy, a folkowe ubarwienia pojawiają się tu głównie w strukturach rytmicznych), niemal rockowych rozwiązań na poziomie budowy poszczególnych, wybranych wałków, jak i bezpośredniej, surowej, punkowej agresji. Nie powiem, nawet ciekawe to spojrzenie na umocowaną w II fali gatunku, tradycyjną, Czarcią materię. Zwłaszcza zimne, mizantropijne, chropowate riffy i ponure, bluźniercze wokale robią wyśmienitą robotę. Można bowiem wówczas znaleźć w tej muzyce pewne odniesienia do twórczości Arckanum, wczesnego Ulver, czy Taake. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale ja uważam, że to zdecydowanie słuszna koncepcja, gdyż dźwięków zawierających podobne wibracje nigdy dość. Niestety, pewnych patentów nie mogę tu przetrawić. Proste, brudne, rytmiczne patatajnie jeszcze jakoś zniosę, gdyż mają w sobie pewną siłę i zarazem potrafią zadać ból, niczym drzazga pod paznokciem. Niechlujne, punkowe wrzaski, które brzmią, jakby koleś nawąchał się butaprenu, to już jednak dla mnie za dużo. No ni cholery mi one nie leżą, a co gorsza obniżają w moich oczach końcową ocenę tego krążka. Kurczę, szkoda, że panowie odwołali się tu chwilami do tak prostych środków muzycznego wyrazu, gdyż reszta tego materiału jest doprawdy całkiem do rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc można więc uznać, że „Änterbila” to udany, długogrający debiut zespołu, oparty do tego na interesującej i nieczęsto spotykanej koncepcji. Wszyscy fani skandynawskiej diabelszczyzny powinni go zatem sprawdzić. Przy kolejnej produkcji sugerowałbym jednak grupie, aby powstrzymała się od tych wokali wyciągniętych wprost z punkowej meliny. One nie wnoszą do tej ciekawej skądinąd muzy naprawdę nic dobrego.

 

Hatzamoth

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz