poniedziałek, 8 maja 2023

Recenzja EMBALM „Prelude To Obscurity”

 

EMBALM

„Prelude To Obscurity” (Compilation)

20 Buck Spin / Hospital Productions 2022

Lata 90-te, zwłaszcza ich pierwsza połowa to były szalone, ale zarazem także bardzo płodne  dni, jeżeli chodzi o Metal Śmierci, i to praktycznie na całym, naszym globie. Jakby nie patrzeć, to właśnie w tamtych latach powstały płyty, będące dziś kamieniami milowymi gatunku, i do tej pory co rusz z Death Metalowego undergroundu wypływają zespoły, które tworzyły w tamtych czasach, budując zarazem tę scenę, a dziś gryzą już glebę. Choć „wypływają” to chyba złe słowo, bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie, że owe zespoły są wykopywane z podziemnych czeluści przez penetrujące je wytwórnie. Jednym z takich właśnie wykopalisk jest aktywny w latach 90-tych, amerykański Embalm, którego wszystkie materiały zebrały i wspólnymi silami wydały pod koniec zeszłego roku 20 Buck Spin do spółki z Hospital Productions. Muzycznie obcujemy tu, jak się zapewne domyślacie, z brutalnym, ciężkim, miażdżącym, Śmiertelnym Metalem klasycznej, amerykańskiej szkoły gatunku. Jest zatem krwawo, gęsto i mięsiście, a ropna wydzielina co rusz wylewa się z gardzieli wokalisty. Wszyscy zainteresowani wiedzą zresztą, czy charakteryzuje się Us Brutal Death Metal, więc myślę, że nie muszę tego tłumaczyć, jak Herman kozie. Materiał ten składa się zatem z dwóch, pozostawionych przez zespół materiałów demo, tak więc usłyszymy tu „Persistance of Suffering” (1992) i „Prelude to Obscurity” (1997), tyle że tu w odwrotnej kolejności, a całość uzupełniają niepublikowane wcześniej wałki koncertowe z 28.03.1998 roku.Gniotą chłopaki naprawdę fachowo i konkretnie, a nad ich muzą unosi się duch twórczości ich pobratymców z Baphomet (późniejszy Banished) i wczesnego Morpheus Descends doprawiony szczyptą zgnilizny z pierwszych produkcji Autopsy. Mieli chłopaki niewątpliwie potencjał i przykurwić potrafili soczyście (co widoczne jest zwłaszcza na „Prelude…), a czemu tak szybko dali sobie siana, to już ich słodka tajemnica. Czasami tak to już panie bywa i nic z tym nie zrobisz, choćbyś się osrał po same pachy. Wracając jednak do sedna sprawy, podoba mi się ta kompilacja, choć to, co na niej słychać, to w zasadzie bardzo dobra, ale jednak II liga US BDM. Mnie to jednak w niczym nie przeszkadza i to wydawnictwo z pewnością znajdzie się w moich zbiorach, choćby ze względów czysto  kolekcjonerskich. Zwłaszcza że krążek ten wydano na bogato, z 24 stronicową książeczką, zawierającą stare grafiki, flayery i recenzje z zinów. Pozycja do obowiązkowego zakupu dla wszystkich, którzy penetrują, dokumentują i archiwizują klasyczne permutacje Metalu Śmierci. Reszta w zasadzie nabycie tej płytki może sobie odpuścić, ale zapoznać się z tymi nagraniami jak najbardziej powinna.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz