EMBALM
„Prelude To Obscurity”
(Compilation)
20
Buck Spin / Hospital Productions 2022
Lata
90-te, zwłaszcza ich pierwsza połowa to były szalone, ale zarazem także bardzo
płodne dni, jeżeli chodzi o Metal
Śmierci, i to praktycznie na całym, naszym globie. Jakby nie patrzeć, to
właśnie w tamtych latach powstały płyty, będące dziś kamieniami milowymi
gatunku, i do tej pory co rusz z Death Metalowego undergroundu wypływają zespoły,
które tworzyły w tamtych czasach, budując zarazem tę scenę, a dziś gryzą już
glebę. Choć „wypływają” to chyba złe słowo, bardziej adekwatne byłoby
stwierdzenie, że owe zespoły są wykopywane z podziemnych czeluści przez
penetrujące je wytwórnie. Jednym z takich właśnie wykopalisk jest aktywny w
latach 90-tych, amerykański Embalm, którego wszystkie materiały zebrały i
wspólnymi silami wydały pod koniec zeszłego roku 20 Buck Spin do spółki z
Hospital Productions. Muzycznie obcujemy tu, jak się zapewne domyślacie, z
brutalnym, ciężkim, miażdżącym, Śmiertelnym Metalem klasycznej, amerykańskiej
szkoły gatunku. Jest zatem krwawo, gęsto i mięsiście, a ropna wydzielina co
rusz wylewa się z gardzieli wokalisty. Wszyscy zainteresowani wiedzą zresztą,
czy charakteryzuje się Us Brutal Death Metal, więc myślę, że nie muszę tego
tłumaczyć, jak Herman kozie. Materiał ten składa się zatem z dwóch,
pozostawionych przez zespół materiałów demo, tak więc usłyszymy tu „Persistance
of Suffering” (1992) i „Prelude to Obscurity” (1997), tyle że tu w odwrotnej
kolejności, a całość uzupełniają niepublikowane wcześniej wałki koncertowe z
28.03.1998 roku.Gniotą chłopaki naprawdę fachowo i konkretnie, a nad ich muzą
unosi się duch twórczości ich pobratymców z Baphomet (późniejszy Banished) i
wczesnego Morpheus Descends doprawiony szczyptą zgnilizny z pierwszych
produkcji Autopsy. Mieli chłopaki niewątpliwie potencjał i przykurwić potrafili
soczyście (co widoczne jest zwłaszcza na „Prelude…), a czemu tak szybko dali
sobie siana, to już ich słodka tajemnica. Czasami tak to już panie bywa i nic z
tym nie zrobisz, choćbyś się osrał po same pachy. Wracając jednak do sedna
sprawy, podoba mi się ta kompilacja, choć to, co na niej słychać, to w zasadzie
bardzo dobra, ale jednak II liga US BDM. Mnie to jednak w niczym nie przeszkadza
i to wydawnictwo z pewnością znajdzie się w moich zbiorach, choćby ze względów
czysto kolekcjonerskich. Zwłaszcza że krążek
ten wydano na bogato, z 24 stronicową książeczką, zawierającą stare grafiki,
flayery i recenzje z zinów. Pozycja do obowiązkowego zakupu dla wszystkich,
którzy penetrują, dokumentują i archiwizują klasyczne permutacje Metalu
Śmierci. Reszta w zasadzie nabycie tej płytki może sobie odpuścić, ale zapoznać
się z tymi nagraniami jak najbardziej powinna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz