wtorek, 2 maja 2023

Recenzja Plague God “New Veins For Old Blood”

 

Plague God

“New Veins For Old Blood”

Fallen Temple 2023

Nazwa, którą właśnie macie przed oczami faktycznie może się jawić nową. Jednak ludzie za nią stojący już niekoniecznie. A konkretnie jeden ludź, stary wyjadacz, udzielający się już pod koniec lat osiemdziesiątych w takich zespołach jak Amon czy Root (jeszcze na etapie demówek).  Drugi z członków Plague God zapewne tego nie pamięta, gdyż dopiero się wówczas rodził. No i ci dwaj, jakże różni wiekiem Czesi, postanowili połączyć siły i pokombinować trochę w black metal, dość osobiście zarazem swoje poczynania tytułując. Kraj ze stolicą w Pradze jakoś niespecjalnie ze wspomnianego gatunku słynie, choć kilka klasycznych pereł zza naszej południowej granicy się onegdaj ukazało. Skupmy się jednak na wspomnianym duecie. Ich debiut to bez mała czterdzieści minut grania w zdecydowanie starszym klimacie, bez nowomodnego liftingu. I nie mówię tu jedynie o brzmieniu, które to jest odpowiednio surowe i zalatujące nieco nieocieplonym garażem, ale i o samych kompozycjach. Poza umiejętnie stosowanymi klawiszami, tworzącymi nieprzeszkadzające tło, i krótkimi samplami, więcej ornamentów tu nie zaznamy.  Panowie mają zdrowy pogląd na czarną muzykę. Jest zatem prosto, dość surowo i agresywnie. Oczywiście bez przełamywania barier, z odpowiednim wyczuciem. Nie ma na tym krążku zbyt wielu momentalnie wpadających w ucho melodii, co nie znaczy, że nie ma ich wcale. Można te nagrania określić mianem niepozornych, bo rzeczone harmonie zostały tak pomyślane, by nie wyskakiwały od razu niczym diabeł w pudełka, lecz wgryzały się w łeb pomału. Gitary bzyczą tu swoje tremolo, które dopiero po którymś podejściu mocno wsiąkają pod czuprynę. Piesniczki naszych sąsiadów inspirowane są głównie szkołą skandynawską, choć znajdzie się w nich kilka odmiennych trików, zdecydowanie bardziej słowiańskich. Nie tylko pod postacią języka w jakim Dr. Fe nam pokrzykuje, choć to akurat faktycznie buduje lokalny klimat. A co ciekawe, pojawiający się na końcu cover Darkthrone bynajmniej nie jest dokładną wskazówką co do inspiracji przyświecających zespołowi. Te dość trudno wskazać z nazwiska, co świadczy jedynie o tym, że panowie nie poszli na łatwiznę i postarali się na bazie składników znanych wszem i wobec zagrać coś od siebie. Zresztą świadczy o tym choćby sposób odegrania rzeczonego coveru, w sposób absolutnie nie dosłowny. Całość wyszła zatem Pepikom bardziej niż przyzwoicie, choć kilku błędów się nie ustrzegli, jak choćby brzmienie perkusji, momentami sprawiającej wrażenie automatu. Może „New Veins For Old Blood” nie skuwa jeszcze lodem niczym norweski blizzard, ale czuć w tym zespole potencjał. Wrzucam ich zatem na listę kapel do obserwacji i czekam na dalszy rozwój wypadków. A wy sprawdźcie sobie te piosenki, bo potem będziecie jęczeć, że poza Master’s Hammer i Root nie znacie czeskich blekmetali.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz