poniedziałek, 15 maja 2023

Recenzja BIZARREKVLT „Den Tapte Krigen”

 

BIZARREKVLT

„Den Tapte Krigen”

Season of Mist Underground Activists 2023

Bizarrekvlt to projekt, który zrodził się w Kraju Ałtajskim na Syberii, jednak dopiero po przenosinach do Norwegii i poukładaniu sobie wszystkiego (także w głowie) na nowym miejscu zespół mógł uwolnić swój potencjał i w pełni rozwinąć skrzydła. Na początku tego roku grupa powróciła ze swoim drugim, pełnym, i co wydaje się tu kluczowe, bardzo udanym albumem. „Den Tapte Krigen” to bowiem kapkę ponad 42 minuty muzyki z mizantropijno-nihilistycznym klimatem zbudowanej na bazie inspiracji II falą skandynawskiej rogacizny. Tak więc kręgosłupem są tu siarczyste beczki, chropowaty bas, surowe, zimne riffy i rasowy, przesiąknięty ciemnością scream. W dzisiejszym świecie nic nie jest jednak proste, więc i ten krążek kryje w sobie sporo nieoczywistych, często intrygujących rozwiązań. Usłyszymy tu zatem także sporo mglistych, Post-Black Metalowych dźwięków, struktur zaczerpniętych z klasycznie ciężkiego Doom Metalu i tekstur balansujących na granicy grania progresywnego. Zwroty akcji, zaskakujące przejścia, czy też pokręcone, niekiedy ekstrawaganckie nuty są więc na tej płycie na porządku dziennym (i nocnym), jednak od początku do końca materiał ten stanowi monolityczną wręcz, spójną całość, co zapewnia słuchaczowi płynną podróż po wijących się, niczym zimny, górski strumień, zaklętych meandrach tej produkcji. Wiem, że wszelakie porównania, to grząski teren, a z ludzkimi opiniami jest jak z dziurami w dupie, każdy ma swoją, ale ja na dwójce Bizarrekvlt słyszę motywy charakterystyczne dla Satyricon z ery „Now Diabolical”, wpływy postępowych rozwiązań reprezentatywnych dla Enslaved, trochę perwersyjnej surowizny znanej z płyt Carpathian Forest / Nattefrost (słychać to głównie w niektórych fragmentach pracy perkusji i basu). Na drugim biegunie możemy natomiast napotkać nastrojowe, przygnębiające pasaże, jakie potrafiły stworzyć na swych płytach Green Carnation, Agalloch, czy choćby Autumnblaze, jak i subtelne elementy progresji mogące kojarzyć się z graniem spod znaku Anathema, czy Pain of Salvation. Kurna, zaskoczyła mnie ta płytka bardzo mocno. Takie hybrydy dotychczas raczej średnio mi wchodziły, tymczasem na „Den Tapte Krigen” otrzymałem dojrzałą, przemyślaną, transową niemal muzykę, która konkretnie zaorała mi berecik. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko zakrzyknąć, że album to wyśmienity i polecić go wszystkim, otwartym na nie do końca oczywiste dźwięki mające swe korzenie w Black Metalowej tradycji lat 90-tych. Jak dla mnie perełka.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz