piątek, 5 maja 2023

Recenzja Shodan „None Shall Prevail”

 

Shodan

„None Shall Prevail”

Time To Kill Rec. 2023

Z nazwą Shodan po raz pierwszy spotkałem się przy okazji ukazania się ich drugiego albumu „Death, Rule Over Us” jakieś dwa lata temu. Ktoś to włączył na jakiejś domówce, ale kompletnie nic mi w pamięci nie pozostało. A że akurat podsunięto mi pod nos nowy krążek rodaków z Wrocławia, to postanowiłem sprawdzić, czy owe pierwsze wrażenia były efektem zbyt sporej ilości procentów we krwi, czy najzwyklejszym zaniedbaniem. A zatem… „None Shall Prevail” to czterdzieści minut death metalu o zdecydowanie nowoczesnym zabarwieniu. Już nawet nie będę czepiał się, choć byłoby się nad czym pastwić, bardzo wyczyszczonego brzmienia, któremu w moim mniemaniu brakuje choćby odrobiny brudu, potęgującego pojawiające się miejscami w muzyce pierdolnięcie. No ale żeby było co potęgować, to trzeba faktycznie mieć ku temu podstawę, a nie jedynie jej zalążki. Kompozycje Shodan, po nawet obiecującym, bo noszącym znamiona inspiracji płynących z Ulcerate „Tamed In Unison”, są bardzo mocno nijakie. Poza dość słabawymi akordami w stylu death metalu z okolic roku dwutysięcznego, czyli chwili najgłębszego kryzysu gatunku i jego maksymalnej „komputeryzacji”, znajdziemy tu trochę inspiracji melodeathem, melothrashem czy nawet patentami podchodzącymi pod core’a. Nie moje to danie, przyznam szczerze, ale niejednokrotnie propozycje teoretycznie odbiegające od mojego gustu potrafiły mną konkretnie pozamiatać. W przypadku Shodan nie ma o tym mowy. Z bardzo banalnego powodu. Wszystko na tym albumie jest kurewsko nijakie. Nie powiem, że monotonne, bo panowie starają się urozmaicać swoje numery. Szybsze strzały przeplatają się z „przytulańcami”, blasty równoważone są mocnym hamowaniem… Rzecz w tym, że wszystko tu wydaje mi się totalnie obliczone, nie przejawiające ani odrobiny spontanu czy autentyczności. Ostatecznym dowodem potwierdzającym taki mój osobisty tok myślenia jest  numer zaśpiewany po naszemu, czyli „Światłość Wiekuista”. Jest to ostatnio zabieg dość modny i często właśnie taki krajowy numer zamiata najmocniej na płycie. W przypadku Shodan jest on jednak równie średni jak cała reszta. Niestety, co było łatwe do przewidzenia, „None Shall Prevail” dość szybko nudzi swoją sztampowością i niespecjalnie zachęca do ponownego odsłuchu. Zespół mógłby startować, zapewne z powodzeniem, w konkursie na najbardziej nijaki twór deathmetalowy ostatnich dziesięciu lat. Gdyby te nagrania były ich debiutanckimi, to może jeszcze doszukiwałbym się jakichś pozytywów, czy światełka w tunelu. Ale jeśli od dziesięciu lat, bo jakoś tyle panowie działają, nie pykło, to już nie pyknie. Puszczam zatem w niepamięć, bo szkoda czasu.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz