Coffin Mulch
„Spectral Intercesession”
Memento Mori 2023
I cóż, że nie ze Szwecji. Tylko ze Szkocji. To chyba
gdzieś obok, bo i nazwa kraju podobna, i muzyka dziwnie znajoma. Przynajmniej jej rdzeń, który to silnie zainfekowany
jest szkołą z Göteborga. „Spectral Intercession” to pół godziny rasowego,
staroszkolnego śmierć metalu w najlepszym wydaniu. Niewiele tu elementów
odkrywczych. W sumie to nie ma ich wcale. Wszystko kręci się wokół melodii,
które już słyszeliśmy. Królują średnie tempa i proste rytmy z punkowymi
d-beatami na czele. Gitary brzmią jak kalka Dismember i im podobnych, a wokalne
rzężenie to wyraźna inspiracja LG Petrovem, zwłaszcza we wchodzącym chwilami
charakterystycznym, przeciąganym ryku. Słychać jednak, że panowie pomysłów na
dobre riffy mają sporo a ich kompozycje niesamowicie bujają. Aż chce się przy
nich potupać nóżką a głowa kiwa się sama. Poza tym, to co Coffin Mulch mają do
zaoferowania, to, zamknięta może w dość sztywne ramy gatunku, ale jednak
różnorodność. Gitarzyści wielokrotnie płynnie mieszają melodie lub zaglądają na
zamorskie podwórko (patrz: Autopsy), przez co do mucyki tej nie wkrada się nuda
a płyta wcale nie jest taka oczywista, jak by się mogło początkowo wydawać. Co
więcej, w dobie gdy większość współczesnych „szwedzkich” zespołów
deathmetalowych wpada mi jednym uchem by za chwilę wylecieć z drugiej strony,
Szkoci zdecydowanie postanowili się w mojej łepetynie zagnieździć. Na tym
albumie nie ma słabych momentów czy wypełniaczy. Każdy utwór porywa groovem,
wgryza się w czaszkę i sprawia mnóstwo radochy. Cholera, leci u mnie ta płyta
już nie wiek który raz, a mi się wcale nie chce jej wyłączać. I może niech to
będzie moja najważniejsza rekomendacja. Gwarantuję, że jak zakolegujecie się z
„Spectral Intercession” to na dłużej, bo to naprawdę bardzo dobre granie.
- jesusatan
Coffin
Mulch to młoda kapela ze Szkocji. Powstała w 2018 roku i dwa lata temu wydała
swoją debiutancką epkę „Septic Funeral”, która chyba została bardzo dobrze
przyjęta przez fanów metalu śmierci. Trzydziestego czerwca ten kwartet z
Glasgow będzie miał okazję przypomnieć się swym zwolennikom, gdyż pojawi się
ich pierwsza płyta. Będzie ona zawierać osiem kawałków staroszkolnego death
metalu, utrzymanego w klimatach znanych z poprzedniego wydawnictwa. Ci, którzy
znają „Septic Funeral” wiedzą czego się spodziewać. Specyficzne brzmienie,
wskazujące na użycie nieśmiertelnego HM-2, rozkoszne d-beaty w szybszych
partiach, cuchnące patentami znanymi z twórczości Autopsy czy Asphyx zwolnienia
oraz zachrypnięty wrzask wokalisty. Z charakterystycznie bujających tu akordów,
wygrywanych przez żwirowate gitary w jednoznaczny sposób wypływa szwedzka
szkoła, która oparta na punkowym trzonie swego czasu zawojowała Europę.
Chłopaki zapierdalają ostro przed siebie krusząc kości i zapraszają do tańca w
headbangingowym rytmie. Niekiedy zwolnią trochę gniotąc i roztaczając przy tym
swąd zgnilizny. Szalenie intensywne momenty przełamią ciekawą zagrywką jak
również krótką, lecz niezwykle paranoiczną solówką. Oprócz rozrywających jaźń,
stanowczych riffów, gdzieś tam w głębi można również usłyszeć złowrogą melodię,
która zwiastuje nadchodzącą śmierć, bo to właśnie ona zapełnia tym gościom
pięciolinię. Cóż, „Spectral Intercession” to w prostej linii kontynuacja tego
co zapoczątkował Coffin Mulch na swoich wcześniejszych produkcjach i hołdowanie
death metalowi w oldskulowym stylu. Jest brudno, duszno, ale także tanecznie,
gdyż przy tych dźwiękach niełatwo będzie się podpierać ścianę podczas
koncertów, a i w domowym zaciszu nóżka się ruszy. Obiektywnie patrząc, nic
nowego, lecz zagrane z fantastycznym feelingiem. Posłuchać warto.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz