Tombstalker
„Age of Darkness”
Boris Rec. 2023
Tombstalker to brygada tułająca się po scenie
deathmetalowej już zdrowo ponad dekadę. Jednak jakoś nie mieliśmy się
dotychczas okazji poznać, więc najnowsza EP-ka zespołu niechaj będzie ku temu
wyśmienitą okazją. Tym bardziej, że kolesie mają fajne logo, a i okładka nie
pozostawia zbyt wiele do życzenia. No to jedziemy. Chłopaki serwują nam tutaj
cztery numery, coś ponad dwadzieścia minut muzyki, dość wysokooktanowej i zagranej
z jajem. Mówiąc konkretniej znajdziemy tu miksturę staroszkolnego death metalu,
czerpiącego inspiracje zarówno zza wielkiej kałuży (głównie), jak i starego
kontynentu, bardzo obficie polanego thrashmetalową glazurą. Co mnie urzekło od
samego początku, to ponadprzeciętnie, jak na ten gatunek, brudne brzmienie.
Nie, że zasyfione na maksa, jednak wyraźnie zapiaszczone i organiczne. Gitary
chodzą tutaj niczym ciut zardzewiałe tryby, tnąc tymi ryżymi zębatkami bardzo
głęboko i pozostawiając trwałe ślady. Na myśl mogą nam przychodzić przy tej
okazji rozmaite nazwy, jednak Tombstalker zapewne nie pretenduje do nagrody za
oryginalność, więc ich wyliczanie sobie pominę. Wspomnę jednak, że w owe
mordercze akordy panowie wplatają, i to w ilościach sporych, harmonie
thrashowe, będące niczym dopalacz dla mocno już i tak rozpędzonej lokomotywy.
Tombstalker zdecydowanie stawiają w muzyce na groove, stąd też znajdziemy w ich
kompozycjach mnóstwo wbijających się pod czaszkę zagrywek, ale tez i sporo
melodii, gdzieniegdzie ocierających się o wczesną szkołę szwedzkiego
melodeathu. Nie, nie myślcie sobie, że to jakieś słodkie pierdzenie, bo
przecież profesorowie z Goeteborga nie od razu zeszli na psy. Jankesi chyba
doskonale wiedzą, gdzie leży granica między melodią a lizaniem się po jajach. W
wyniki ich fascynacji otrzymujemy zatem naprawdę solidną porcję nieco
łagodniejszej odmiany śmierć metalu, która jest jednocześnie na tyle drapieżna,
że niejedne lico okrasi siniakiem. A jeśli kogo za bardzo zaboli, to przed
ostatnim utworem mamy zimny okład w postaci akustycznego utworu instrumentalnego, będącego
bardzo udanym przerywnikiem. „Age of Darkness” nie jest materiałem, do którego
będę wracał. Nie jest jednak także wydawnictwem bezwartościowym i czasu z nim
spędzonego za zmarnowany nie uważam. Myślę, że warto sobie Tombstalker
sprawdzić i ocenić samodzielnie, czy w to wchodzimy głębiej, czy nie. Zgaduję
jednak, że większość będzie na „tak”.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz