niedziela, 14 maja 2023

Recenzja Tombstalker „Age of Darkness”

 

Tombstalker

„Age of Darkness”

Boris Rec. 2023

Tombstalker to brygada tułająca się po scenie deathmetalowej już zdrowo ponad dekadę. Jednak jakoś nie mieliśmy się dotychczas okazji poznać, więc najnowsza EP-ka zespołu niechaj będzie ku temu wyśmienitą okazją. Tym bardziej, że kolesie mają fajne logo, a i okładka nie pozostawia zbyt wiele do życzenia. No to jedziemy. Chłopaki serwują nam tutaj cztery numery, coś ponad dwadzieścia minut muzyki, dość wysokooktanowej i zagranej z jajem. Mówiąc konkretniej znajdziemy tu miksturę staroszkolnego death metalu, czerpiącego inspiracje zarówno zza wielkiej kałuży (głównie), jak i starego kontynentu, bardzo obficie polanego thrashmetalową glazurą. Co mnie urzekło od samego początku, to ponadprzeciętnie, jak na ten gatunek, brudne brzmienie. Nie, że zasyfione na maksa, jednak wyraźnie zapiaszczone i organiczne. Gitary chodzą tutaj niczym ciut zardzewiałe tryby, tnąc tymi ryżymi zębatkami bardzo głęboko i pozostawiając trwałe ślady. Na myśl mogą nam przychodzić przy tej okazji rozmaite nazwy, jednak Tombstalker zapewne nie pretenduje do nagrody za oryginalność, więc ich wyliczanie sobie pominę. Wspomnę jednak, że w owe mordercze akordy panowie wplatają, i to w ilościach sporych, harmonie thrashowe, będące niczym dopalacz dla mocno już i tak rozpędzonej lokomotywy. Tombstalker zdecydowanie stawiają w muzyce na groove, stąd też znajdziemy w ich kompozycjach mnóstwo wbijających się pod czaszkę zagrywek, ale tez i sporo melodii, gdzieniegdzie ocierających się o wczesną szkołę szwedzkiego melodeathu. Nie, nie myślcie sobie, że to jakieś słodkie pierdzenie, bo przecież profesorowie z Goeteborga nie od razu zeszli na psy. Jankesi chyba doskonale wiedzą, gdzie leży granica między melodią a lizaniem się po jajach. W wyniki ich fascynacji otrzymujemy zatem naprawdę solidną porcję nieco łagodniejszej odmiany śmierć metalu, która jest jednocześnie na tyle drapieżna, że niejedne lico okrasi siniakiem. A jeśli kogo za bardzo zaboli, to przed ostatnim utworem mamy zimny okład w postaci  akustycznego utworu instrumentalnego, będącego bardzo udanym przerywnikiem. „Age of Darkness” nie jest materiałem, do którego będę wracał. Nie jest jednak także wydawnictwem bezwartościowym i czasu z nim spędzonego za zmarnowany nie uważam. Myślę, że warto sobie Tombstalker sprawdzić i ocenić samodzielnie, czy w to wchodzimy głębiej, czy nie. Zgaduję jednak, że większość będzie na „tak”.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz