Pa
Vesh En
„Martyrs”
Iron Bonehead Productions 2023
To
już czwarty album tego enigmatycznego projektu z Białorusi. Powstały w 2017
roku w Grodnie, nieprzerwanie kontynuuje swoją drogę, wiodącą przez mrok. Na
najnowszej produkcji potencjalny odbiorca znajdzie dziewięć numerów black
metalu spod znaku „raw”. Jest to gatunek, którego się kocha lub nienawidzi, ale
szczególnym wyczuciem musi wykazać się też jego twórca, aby nie popaść w
śmieszność. Niewątpliwie Pa Vesh En się to udaje, gdyż surowizna w wykonaniu
tego bandu nie dość, że stoi na dobrym poziomie, ale również odznacza się
całkiem oryginalną specyfiką. Na „Martyrs” nie uświadczymy zimnych i wysoko
nastrojonych gitar. Spotkamy się raczej z dość gęstymi i często połamanymi
teksturami, które niekiedy przechodzą w przytłaczające dysonanse,
przypieczętowane równie deprymującymi klawiszami. Co prawda od czasu do czasu z
tego swoiście upiornego ambientu wyłonią się tremolo lub inne koszmarne
dźwięki, to jednak króluje tutaj masywny atak, przypominający szum, który wraz
z wyłaniającymi się z oddali krzykami wokalisty przygnębia i zarazem przeraża,
niosąc ze sobą coś nieuchronnego. Przy pierwszym odsłuchu muzyka ta może
wydawać się nudna i pozbawiona jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Nic bardziej
mylnego. Z każdym kolejnym spotkaniem z tą płytą, odkrywamy wszystkie smaczki,
wyzierające z tego niby hałasu. Pojawiają się ciekawe akordy, syntezatorowe
wtrącenia, pianino, a nawet tak jak w siódmym utworze, elementy symfoniczne, a
monumentalny dziewiąty „Le Fantome De Cette Madame” okraszony kobiecym głosem
to wisienka na torcie. Dla fanów surowego black metalu o skrajnie
przygnębiającym usposobieniu i momentami bolesnym wydźwięku, będzie to nie lada
gratka. Całkiem niezła produkcja godna polecenia tym, którzy w takim graniu się
lubują.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz