Void
King
„The
Hidden Hymnal”
Self-Release 2023
Zapewne
fanom stoner / doom’a są doskonale znani, bo grają już prawie dziesięć lat. W kwietniu,
ten amerykański zespół wydał swoją trzecią płytę, na której umieścił sześć
kawałków utrzymanych niezmiennie w klimacie wyżej wymienionego gatunku. Tak
właściwie tych czterech kolesi kontynuuje obraną w 2014 roku drogę, komponując
kolejną dawkę stoner’a we właściwym sobie stylu. Mocno przesterowane gitary
wygrywają miarowe riffy i jak zawsze w przypadku Void King, towarzyszy im na
równi podążający za nimi bas oraz stawiająca kropkę nad i perkusja. Akordy nie
męczą siermiężnym bujaniem, gdyż mają charakter raczej relaksacyjny. Płyną w
zmiennych tempach, wprowadzając nas swym wydźwiękiem w błogi nastrój i otaczają
lekko ezoteryczną mgiełką. Aby urozmaicić kompozycje muzycy dodają tutaj
również sporo zagrywek znanych z progresywnego rocka, a i niekiedy momenty
kojarzące się z country też się zdarzają. Wszystkiemu towarzyszy oczywiście
krzepki głos Jason’a Kindred’a, przywodzący trochę na myśl Glen’a Danzig’a,
którym we wspaniale emocjonalnym stylu wyśpiewuje teksty. Poruszają one tematy
straty i związanego z nią żalu, a także eksplorują mroczne zakamarki ludzkiej
psychiki. Doskonale wpisują się przy tym w rozkosznie przygnębiające harmonie
generowane przez instrumenty chłopaków z Indianapolis. Wielbiciele tego typu
muzyki z pewnością docenią „The Hidden Hymnal” wraz z jego niepogodnym,
aczkolwiek rozluźniającym usposobieniem. Poza roztaczaniem ponurej atmosfery za
pomocą niebanalnych pomysłów, Amerykanie posiadają także talent do komponowania
z finezją, dzięki której ciężkość i ponurość ich najnowszej produkcji nie nuży,
ale z niezobowiązującym fasonem wchodzi jak zimne piwo w upalny dzień.
Fantastyczna pozycja z brudnym fuzzowym brzmieniem i podana z elegancką
manierą. Trochę inny stoner / doom godny polecenia.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz