środa, 10 maja 2023

Recenzja Void King „The Hidden Hymnal”

 

Void King

„The Hidden Hymnal”

Self-Release 2023

Zapewne fanom stoner / doom’a są doskonale znani, bo grają już prawie dziesięć lat. W kwietniu, ten amerykański zespół wydał swoją trzecią płytę, na której umieścił sześć kawałków utrzymanych niezmiennie w klimacie wyżej wymienionego gatunku. Tak właściwie tych czterech kolesi kontynuuje obraną w 2014 roku drogę, komponując kolejną dawkę stoner’a we właściwym sobie stylu. Mocno przesterowane gitary wygrywają miarowe riffy i jak zawsze w przypadku Void King, towarzyszy im na równi podążający za nimi bas oraz stawiająca kropkę nad i perkusja. Akordy nie męczą siermiężnym bujaniem, gdyż mają charakter raczej relaksacyjny. Płyną w zmiennych tempach, wprowadzając nas swym wydźwiękiem w błogi nastrój i otaczają lekko ezoteryczną mgiełką. Aby urozmaicić kompozycje muzycy dodają tutaj również sporo zagrywek znanych z progresywnego rocka, a i niekiedy momenty kojarzące się z country też się zdarzają. Wszystkiemu towarzyszy oczywiście krzepki głos Jason’a Kindred’a, przywodzący trochę na myśl Glen’a Danzig’a, którym we wspaniale emocjonalnym stylu wyśpiewuje teksty. Poruszają one tematy straty i związanego z nią żalu, a także eksplorują mroczne zakamarki ludzkiej psychiki. Doskonale wpisują się przy tym w rozkosznie przygnębiające harmonie generowane przez instrumenty chłopaków z Indianapolis. Wielbiciele tego typu muzyki z pewnością docenią „The Hidden Hymnal” wraz z jego niepogodnym, aczkolwiek rozluźniającym usposobieniem. Poza roztaczaniem ponurej atmosfery za pomocą niebanalnych pomysłów, Amerykanie posiadają także talent do komponowania z finezją, dzięki której ciężkość i ponurość ich najnowszej produkcji nie nuży, ale z niezobowiązującym fasonem wchodzi jak zimne piwo w upalny dzień. Fantastyczna pozycja z brudnym fuzzowym brzmieniem i podana z elegancką manierą. Trochę inny stoner / doom godny polecenia.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz