Aodon
„Portraits”
Willowtip Rec. 2023
Aodon ze swoim „11069” był dla mnie jednym z
większych objawień francuskiej sceny blackmetalowej ostatnich lat. Zatem
poprzeczka dla albumu numer trzy ustawiona była w ich przypadku na naprawdę
wysokim poziomie. Może nie oczekiwałem, że zespół nagra jeszcze lepszy
materiał, ale przynajmniej utrzyma formę sprzed trzech lat. Apetyt dodatkowo
spotęgowała bardzo intrygująca okładka „Portretów”, choć wiadomo, że szata
graficzna to jedynie dodatek do dania głównego. Na nim Aodon prezentuje zawarty
w dziewięciu rozdziałach koncept dotyczący historii postaci, zarówno fikcyjnych
jak i prawdziwych, oraz powodów ich upadku. Natomiast sama warstwa muzyczna to
w prostej linii kontynuacja styku wykształconego przez Francuzów na poprzednim
albumie. Panowie malują swoimi dźwiękami emocje, i czynią to w sposób niezwykle
kolorowy. Można odnieść wrażenie, że obrazy same płyną przed naszymi
zamkniętymi oczami. Przemoc tańczy na nich ze smutkiem, nostalgię czule
obejmuje zdrada a chciwość lubieżnie całuje się z nienawiścią. „Portraits” to
krążek, przynajmniej we wczesnym stadium poznawania, bardzo nieprzewidywalny.
Erupcje blastów zaskakują równie mocno co wyrywające się z tła hipnotyczne
tremolo, mogące chwilami kojarzyć się z naszą rodzimą Mgłą, albo niespodziewane
przejścia we fragmenty nastrojowe i kojące. Jednak nie ma tutaj, jak to się
często zdarza, elementu przypadkowości. Kompozycje Aodon są dokładnie
przemyślane by zaskakiwać i wprowadzać w osłupienie tak głębokie, że można
zapomnieć oddychać. Co więcej, mimo wspomnianych chwil ciszy przed burzą, ten
album ma niesamowitą moc. Potęgują ją wściekłe wokale, wykrzykiwane w języku
narodowym twórców, co też dodaje całości charakterystycznego posmaku. Ponadto
masywne, bardzo selektywne, a jednocześnie stojące z dala od komputera,
brzmienie dopełnia w tym przypadku aktu pięknego zniszczenia. Nie wspomniałem
jeszcze o jednej rzeczy. Im dłużej słucham „Portraits”, tym więcej znajduję na
tej płycie smaczków, które swojego portretu nie chcą odsłaniać od razu, lecz
skrywają go dla cierpliwych, i coraz bardziej uzależniam się od płynących z
tych utworów melodii. Nie wiem jak wysoko zawiesić chłopakom poprzeczkę
następnym razem, bo pomalutku kończą mi się słupki. Fenomenalny album, jeden ze
zdecydowanych kandydatów do czołówki roku w moim prywatnym rankingu.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz