środa, 24 maja 2023

Recenzja Infernal Curse „Revelations Beyond Insanity”

 

Infernal Curse

„Revelations Beyond Insanity”

Iron Bonehead 2023

No, nareszcie chłopaki trafili tam gdzie ich miejsce. Dwa poprzednie pełniaki zespołu wydane zostały nakładem wytwórni z raczej ograniczonymi możliwościami. Z kolei już sama naklejka Iron Bonehead powoduje u niektórych niekontrolowany ślinotok, więc jest szansa, że „Revelations Beyond Insanity” usłyszy więcej osób, albo przynajmniej album trafi w ściśle określony target. No ale do brzegu… Całą dotychczasowa twórczość Infernal Curse skwitować można krótkim stwierdzeniem : to jest metal, a nie pedaliada. I to pod każdym względem. Panowie, cokolwiek by nie robili, tkwią głęboko w starej szkole poczerniałego death metalu. W ich kompozycjach ciężko szukać melodyjek do ponucenia pod prysznicem. Sześć zamieszczonych na płycie utworów to plugastwo i prymitywizm, dość mocno zajeżdżające napalmem o poranku. Przez większość czasu wystawieni jesteśmy na bezlitosne kanonady i biczowanie prostymi jak konstrukcja cepa riffami. Jedynie chwilami panowie nieco zwalniają, ale tylko po to, by zatankować zwoją machinę wojenną i ponownie ruszyć w bitewny szał. Brak tu wielkich finezji czy sztucznego urozmaicania i wrzucania czegoś na siłę. Ot, kilka chwytów, na mocno zabrudzonych gitarach, podkręcanie tempa przez bardzo garażową perkusję, pulsujący gdzieś tam w tle bluźnierczy Basi wokale. Te są tutaj kwintesencją gatunku. Lekko stłumione z nałożoną kapką pogłosu, dochodzące ze wszystkich stron i rzygające w dość jednolitym tonie. Bez żadnych ceregieli Argentyńczycy spuszczają nam prawdziwy południowoamerykański wpierdol. Dokładnie taki, jakiego maniacy tamtejszej sceny oczekują. A to, że dziś więcej demówek brzmi czytelniej (kurwa, chciałem przez chwilę napisać „lepiej”, ale to słowo absolutnie tu nie pasuje), albo że są zespoły, które w jednym numerze serwują więcej akordów niż Infernal Curse na całej płycie, to kogo to do chuja obchodzi? Mnie bynajmniej. Uwielbiam jak mnie ktoś tak bezczelnie przeczołga i splunie w ryj gęstą charą. Z takim metalem rozpoczynałem życiową przygodę i takiej muzie pozostaje wierny. Kto czuje podobnie, temu „Revelations Beyond Insanity” wejdzie bez popitki. Bardziej delikatni mogą do tego krążka nawet nie podchodzić.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz