SORROWFUL LAND
„Faded Anchors of the Past”
Black
Lion Records 2023
Bywają
takie dni, gdy człowiek nie może sobie znaleźć miejsca, dobija otaczająca
go rzeczywistość, njusy w telewizji
wkurwiają niemożebnie, a do tego dokucza zatwardzenie i odciski dają się we
znaki. Gdy dopadnie Was taki weltschmerzen, lub jak kto woli ból
egzystencjalny, polecam wówczas trochę sobie
poDoomać, czyli zapodać sobie konkretnego Doom Metalu w jednej z
odpowiadających Wam postaci. Na zatwardzenie, czy odciski to raczej nie pomoże
(choć kto wie?), ale pozostałe, duchowe dolegliwości powinny zostać po takim
seansie (dłuższym lub krótszym) wnet uleczone. Jeżeli bliski waszemu sercu jest
na ten przykład ciężki, aczkolwiek stosunkowo melodyjny Doom/Death pokroju Saturnus,
Swallow the Sun, Doomed, Soliloquium, czy Draconian, to albumem, który polecam
na takie dni (choć oczywiście nie tylko) jest trzeci, pełny krążek Ukraińskiego
projektu Sorrowful Land. Zaprawdę powiadam Wam, krążek to bez dwóch zdań
zajebisty, po brzegi wypełniony wgniatającymi w podłoże, tłustymi bębnami,
smolistymi liniami basu o miażdżących obrzeżach, szybującymi, posępnymi,
przytłaczającymi wiosłami i wyśmienitymi, nasyconymi emocjami wokalami, wśród
których króluje grobowy growling, choć nie brakuje tu także doskonałego,
sugestywnego, czystego śpiewu, jak i tajemniczych, mrocznych, intymnych
szeptów. Nie ma się zresztą co dziwić, że warstwa wokalna daje tu tak mocno po
czapce, wszak swych talentów użyczają tu w tej materii Pierre Laube (Doomed),
Henrik Ekholm (Hadriel), Stefan Nordstörm (Soliloquium), czy Kaivan Saraei i
Miguel Santos (A Dream of Poe). Obecność tych zacnych gości nie przeszkadza
jednak tej płycie nic a nic, gdyż warstwa instrumentalna jest równie znakomita.
Prócz masywnego, zagęszczonego, zwartego kręgosłupa, który już przedstawiłem
Wam powyżej, napotkamy także na tym albumie nasiąknięte rzęsistym deszczem,
płaczące smyczki (w tym temacie kłaniają się mistrzowie z My Dying Bride),klimatyczne,
akustyczne pasaże, wybornie zastosowany parapet, że nie wspomnę o wirtuozerskich
niemal harmoniach, melancholijnych partiach solowych o nihilistycznym
wydźwięku, czy cudownie zaakcentowanych, hipnotyzujących wariacjach odnoszących
się do szlachetnej klasyki Doom Metalu.„Faded…” to wielopłaszczyznowy, pełen
kontrastów, ale zarazem niesamowicie skondensowany i harmonijny krążek. Czaruje
i wprowadza w melancholijny trans, przytłaczając jednocześnie introwertycznym
feelingiem.„Wyblakłe Kotwice Przeszłości” to wyborny krążek, którym wszyscy
fani wymienionych w tej recenzji zespołów powinni się zainteresować. W jego
towarzystwie można się naprawdę solidnie zaDoomać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz