poniedziałek, 29 maja 2023

Recenzja ACID BLADE „Power Dive”

 

ACID BLADE

„Power Dive”

Personal Records / Jawbreaker Records 2022 / 2023

Ciężko nie zauważyć, że w ostatnich kilku latach obserwujemy prawdziwy potop kapel wykonujących klasyczny, korzenny Hard & Heavy. Samo w sobie nie jest to oczywiście nic zdrożnego, gdyż tradycje jak najbardziej należy kultywować, a przy okazji takich zrywów zawsze można z szarej masy rzetelnych kapel wyłowić, choć kilka jaśniejących pełnym blaskiem, gatunkowych perełek. Pierwszy, pełny album niemieckiego Acid Blade perłą niestety nie jest. „Power Dive” lokuje się właśnie w tej, wspomnianej powyżej szarej masie albumów, które owszem, sprawiają, że scena klasycznego metalu rośnie w siłę, jednak dupy ten materiał nie urywa i nie grozi mu okrzyknięcie go gwiazdą zaranną współczesnego Heavy Metalu. Granie to jednak rzetelne i fachowe, tak więc wszyscy, zakochani w klasycznych odmianach szarpania strun przytulą zapewne ten album do cyca, zapewniając mu ciepło i odpowiednią porcję pokarmu. Szyją bowiem na tej płycie chłopaki naprawdę umiejętnie i z pasją, nie oglądając się na innych. No i kurwa bardzo dobrze, gdyż trzeba wierzyć w siebie, zwłaszcza że to, co prezentuje na swym pierwszym pełniaku Acid Blade, to niezgorsze granie oparte na kanonicznych wręcz beczkach, basie odstawiającym wzorcowe, markowe  hołubce, zadziornych riffach o pierwotnym charakterze i równie konwencjonalnych, konserwatywnych wokalach, wśród których dominuje czysty śpiew, jednak i okazjonalnych, ocierających się o kastrację falsetów także nie mogło na tej płytce zabraknąć. Mimo wszystko jednak, choć to żadna rewelacja, to całkiem przyjemnie słucha się tej płytki, zwłaszcza jeżeli ktoś, podobnie jak ja wychował się na tradycyjnych zespołach z branży Hard & Heavy. Wszystko jest tu bowiem na swoim miejscu, poszczególne składowe zawodowo się ze sobą zazębiają i jednoczą w zwartą, wspólną całość. No i fajnie. Nie sądzę, co prawda, abym wrócił jeszcze kiedyś do tej płytki, ale te kilka dłuższych chwil, które spędziłem w jej towarzystwie, na pewno nie było czasem straconym. Tak więc ten album wg mnie, to tylko rzetelne rzemiosło dla fanów gatunku, ale nic ponad to. Nie wiem, czy to dużo, czy mało, sami rozsądźcie. Ja tu tylko sprzątam.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz