niedziela, 28 maja 2023

Recenzja Eternity „Mundicide”

 

Eternity

„Mundicide”

Soulseller Records 2023

Eternity to zespół, który posiada długi staż na norweskiej scenie co nie przekłada się zbytnio na ilość nagrań. Pomysł na powstanie tego projektu zrodził się już w latach dziewięćdziesiątych, lecz pierwsze demo zostało zarejestrowane dopiero w 2003 roku. Debiutancka płyta ukazała się w 2006, po czym Eternity zapadło w śpiączkę, z której wybudziło się w 2019, wydając drugi album „To Become The Great Beast”. Obecnie już niedługo, bo siódmego lipca ukaże się trzeci krążek tej ekipy, o jakże wymownym tytule „Mundicide”. Będzie zawierał on osiem numerów utrzymanych w duchu black metalu, znamiennego dla kraju, w którym został zrodzony. W sumie album nie niesie ze sobą nic nadzwyczajnego. Dość szybkie, niekiedy zwalniające tempo, wyrosłe z thrashowej tradycji riffy, przeplatające się z kąśliwymi tremolo, wyraźny niczym klangor bas oraz żwawo uwijająca się perkusja. Wszystkiemu towarzyszy ciekawy warkot wokalisty, który z zaangażowaniem wyśpiewuje wersety, traktujące o dążeniu tego świata do samozagłady, skłonnościach człowieka do autodestrukcji, czarnej magii i zmaganiu się z nałogami. Może nic w tej muzyce nie ma odkrywczego. Ot kolejny całkiem zadzierżysty black metal z Norwegii, ale na uwagę zasługuje jego gęste brzmienie i niezwykła mechaniczność, ocierająca się mocno o industrialny odłam tego gatunku. Akordy płyną tutaj z pewną szczególną determinacją. Są niczym młot pneumatyczny, któremu powietrza dostarczają nieubłaganie łupiące beczki. Są one zmasowanym atakiem, uskutecznionym za pomocą mięsistych, lecz nie pozbawionych chłodu gitar i wręcz bombardującej sekcji rytmicznej. Twardy i jednostajny black metal. Eternity nie znosi sprzeciwu. Niszczy wszystko z dokładnością maszyny cyfrowej. Zachęcam do zmierzenia się z nią. Możliwe, że wyjdziecie z tego cało.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz