Eternity
„Mundicide”
Soulseller Records 2023
Eternity
to zespół, który posiada długi staż na norweskiej scenie co nie przekłada się
zbytnio na ilość nagrań. Pomysł na powstanie tego projektu zrodził się już w
latach dziewięćdziesiątych, lecz pierwsze demo zostało zarejestrowane dopiero w
2003 roku. Debiutancka płyta ukazała się w 2006, po czym Eternity zapadło w
śpiączkę, z której wybudziło się w 2019, wydając drugi album „To Become The
Great Beast”. Obecnie już niedługo, bo siódmego lipca ukaże się trzeci krążek
tej ekipy, o jakże wymownym tytule „Mundicide”. Będzie zawierał on osiem
numerów utrzymanych w duchu black metalu, znamiennego dla kraju, w którym
został zrodzony. W sumie album nie niesie ze sobą nic nadzwyczajnego. Dość
szybkie, niekiedy zwalniające tempo, wyrosłe z thrashowej tradycji riffy,
przeplatające się z kąśliwymi tremolo, wyraźny niczym klangor bas oraz żwawo
uwijająca się perkusja. Wszystkiemu towarzyszy ciekawy warkot wokalisty, który
z zaangażowaniem wyśpiewuje wersety, traktujące o dążeniu tego świata do
samozagłady, skłonnościach człowieka do autodestrukcji, czarnej magii i
zmaganiu się z nałogami. Może nic w tej muzyce nie ma odkrywczego. Ot kolejny
całkiem zadzierżysty black metal z Norwegii, ale na uwagę zasługuje jego gęste
brzmienie i niezwykła mechaniczność, ocierająca się mocno o industrialny odłam
tego gatunku. Akordy płyną tutaj z pewną szczególną determinacją. Są niczym
młot pneumatyczny, któremu powietrza dostarczają nieubłaganie łupiące beczki.
Są one zmasowanym atakiem, uskutecznionym za pomocą mięsistych, lecz nie pozbawionych
chłodu gitar i wręcz bombardującej sekcji rytmicznej. Twardy i jednostajny
black metal. Eternity nie znosi sprzeciwu. Niszczy wszystko z dokładnością
maszyny cyfrowej. Zachęcam do zmierzenia się z nią. Możliwe, że wyjdziecie z
tego cało.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz