piątek, 19 maja 2023

Recenzja SARAM „…Lima Hell!”

 

SARAM

„…Lima Hell!” (Lp)

Werewolf Records 2023

Saram to diabelska, niestety nieistniejąca już horda z Peru, w której grali ongiś wykolejeńcy z Anal Vomit, Violentor, Black Angel, Old Sacrifice, czy Goat Semen. Materiał, o którym tu mówimy nie jest więc żadną nowością. Jest to płytka kompilacyjna, zawierająca nagrania z „Metal Mayhem Genocide” (Tape 2004), oraz „Embrujo” (7”Ep 2005) i dwa niepublikowane wcześniej wałki. Dodajmy też, że pierwotnie materiały te ukazały się na srebrnym dysku w 2012 roku (Austral Holocaust Productions), natomiast pod koniec stycznia tego roku zyskały nowe życie, ukazując się pod sztandarami Werewolf Records jako 12” placek vinylu. No i bardzo dobrze się stało, że „…Piekło Limy!” zostało przypomniane, gdyż to, co tworzył Saram to kawał niszczącego w chuj grania. Myślę zresztą, że większość z Was już wie, czego się po nich spodziewać, natomiast ci mniej domyślni niech se poczytają i zapamiętają.  Peruwiańscy bluźniercy napierdalali zatem bezpośredni, prosty, surowy, korzenny Old School Death/Black/Thrash oparty na inspiracjach wczesnym Sarcófago, Sodom, Holocausto, Possessed, Vulcano, Mutilator, czy Sepultura z ery „Bestial Devastation”. Ich muza nie brała zatem jeńców, tylko od razu, bezceremonialnie posuwała słuchacza w usta sprawdzając jak głębokie ma gardło. Tak więc każdy, kto po dziś dzień maniakalnym uwielbieniem darzy  charakterystyczny, południowoamerykański wykurw starej szkoły oparty na siarczystych beczkach, gruboziarnistym basie, który chłoszcze niczym drut kolczasty, surowych, chropowatych, zabójczych, brutalnych riffach, które następując jeden po drugim, niczym fala paskudztwa, zalewają słuchacza bez przerywania swej ciągłości i obrazoburczych, niekiedy niechlujnych i przechlanych, ale jakże bluźnierczych w swym wyrazie wokalach, ten czym prędzej powinien zaopatrzyć się w „…Lima Hell!”. Radzę jednak zrobić to prędzej, niż później, gdyż wznowienie to jest oczywiście ściśle limitowane. Dodam jeszcze, że te krążki z vinylu są w dwóch kolorach, czarnym i szarym, więc możecie sobie wybrać wersję kolorystyczną, jaka będzie Wam bardziej pasować. Surowy, dziki, bestialski rozpierdol. Niczego więcej mi nie trzeba. Wyborna porcja czarnych, diabelskich wymiotów z Peru.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz