NECRO RITUAL
„Bysmer”
Werewolf Promotion 2022
Kurczę, rzadko zdarza mi się, abym nie wiedział, co napisać o płycie, którą wcześniej kilka razy odsłuchałem, a tak właśnie jest z trzecim, pełnym albumem brytyjskiego Necro Ritual. Nie znaczy to bynajmniej, że to płytka słaba, którą zdzierżyć mogą tylko osoby z uszkodzeniem narządów słuchu. To solidne i rzetelne Black Metalowe rękodzieło, ale tak pogrążone w swej akuratności i żelaznych standardach gatunku, że aż brakuje mi słów. No nic, nająłem się za psa, więc muszę szczekać. Postaram się zatem wydukać na temat tej płytki, choć parę złożonych zdań. „Bysmer”, to jak już wspominałem granie niezłe, ale zbudowane ze sprawdzonych już i wielokrotnie wykorzystywanych komponentów. Fakt ten sam w sobie nie deprecjonuje oczywiście w żaden sposób tego materiału. Problem polega na tym, że sklecono to wszystko bardzo typowo, wg sztywnych reguł, wytycznych i procedur, skutkiem czego otrzymaliśmy typowo rzemieślniczą produkcję, która przynajmniej u mnie nie wywołuje ani krztyny emocji. Usłyszymy tu co prawda dobrze skonstruowane bębny, które podparte chropowatym, rwącym basem potrafią uderzyć i narobić trochę szkód. Wiosła także wycinają niezgorsze, surowe riffy o zadziornych, ostrych niczym brzytew, często thrash’owych wykończeniach, a okazjonalnie zastosowane, atonalne akordy wpuszczają w tę czarną glinę nieco chorobliwych wibracji. Gardłowy stara się, jak może, więc z jego trzewi wydobywa się zarówno jadowity scream, jak i nieco niższy, mroczniejszy growl (szkoda, że tak rzadko). Prócz tego dostajemy także modlitewne, ponure śpiewy, które dodają tej produkcji delikatnie rytualnego charakteru. Gdy tak przeanalizowałem poszczególne składowe, to każda z nich prezentuje się dobrze, ale gdy złożyć je zusammen razem do kupy, co coś tu nie działa. Brakuje mi na „Bysmer” charakterystycznych momentów. Haczyków, które głęboko zakotwiczyłyby pod potylicą i przeorały zwoje mózgowe. Więcej szaleństwa i bluźnierczego ognia też by się przydało. Na tym krążku znajduję niestety jedynie migawki takiego grania, a i one mijają zbyt szybko. Kurna, trochę to przygnębiające, kiedy poszczególne klocki wyglądają dobrze, ale budowla z nich wykonana nie jest już tak okazała, jak być powinna, a z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia, jeżeli chodzi o trzeci krążek Brytoli. Sugeruję jednak, abyście sami wyrobili sobie opinię na temat tego albumu, wszak dla niektórych może to być na tyle dobry materiał, że zdecydują się nawet na jego zakup. Mnie ten materiał nie rusza, przepraszam…choć w zasadzie nie bardzo wiem za co? Tak uważam i zdania swego nie zmienię.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz