środa, 27 lipca 2022

Recenzja Exanimatvm "Sollvm Ipsa Mor"

 Exanimatvm

"Sollvm Ipsa Mor"

Apocalyptic Productions / Pulverised Rec. 2022


Trzeba przyznać, że druga płyta Exanimatum przykuwa uwagę już samą okładką. Niby niepozorną, lecz kryjącą w sobie kilka ciekawych szczegółów. Przenosimy się do Chile. I więcej chyba dodawać nie trzeba, bo ta scena ostatnio kipi wartościowymi zespołami. Kolejnym z nich jest właśnie Exanimatum ze swoją drugą płytą. Materiał ten pierwotnie wydany został w zeszłym roku, ale jako iż nakład zszedł na pniu, wytwórnia postanowiła dodrukować egzemplarzy, a Pulverised Records postarali się, by nagrania te ujrzały światło dnia także na wosku. "Sollvm Ipsa Mor" to trzydzieści trzy minuty death metalu. Nie takiego, jaki w tej chwili przychodzi wam do głowy, sugerując się jedynie krajem pochodzenia zespołu. Można powiedzieć, że album ten dość dalece odbiega od narodowego kanonu. Przede wszystkim brzmienie w jakie ubrane zostały te nagrania jest o wiele bardziej smoliste i zdołowane. Bliżej mu do produkcji większości gruzowych aktów, choćby z Antypodów czy Ameryki Północnej. Również twórczość południowoamerykańskiego kwartetu jest pewnego rodzaju wyróżniającym się punktem na muzycznej mapie Chile. Cztery umieszczone na płycie kompozycje to podróż dość pokręconą ścieżka, poprzez ciężkie i brutalne fragmenty, powolne doomowe spowalniacze i nastrojowe, niemal rytualne ozdobniki. dźwięki te bez kozery można porównać do wspomnianej na początku okładki. Przyglądając się jej, lub też wsłuchując w poszczególne fragmenty, możemy co chwilę znaleźć coś, co nas przerazi, zaintryguje czy oczaruje. Mówiąc inaczej, złóżcie razem w jedną mozaikę wpływy Immolation, Disembowelment, Temple Nightside, Suffering Hour i Irkallian Oracle. To co powstanie będzie mniej więcej przypominało "Sollvm Ipsa Mor". Sporo tu ciekawych pomysłów, głównie z kanonu death, choć nie da się ukryć, iż mimo twardego śmiertelnego rdzenia panowie nie trzymają się go sztywno jak małpa palmy. Z drugiej strony elementów nowatorskich też tu nie uświadczymy, bo to wszystko gdzieś już wcześniej było. A jednak. Jak zauważyliście kilka linijek wcześniej, ciężko jest wskazać jeden tylko zespół bliźniaczy Exanimatvm. I w tym chyba siła tego krążka. Że jest jakiś, jest odegrany po swojemu, jest niesamowicie wciągający i, przede wszystkim, cholernie mroczny. I bynajmniej nie nudzi po dwóch - trzech okrążeniach, lecz wciąga. Za każdym razem mocniej i głębiej w czarną otchłań. Zmierzcie się z nim. Nie pożałujecie.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz