poniedziałek, 18 lipca 2022

Recenzja Codex Nero "The Great Harvest of Death"

Codex Nero

"The Great Harvest of Death"

Liber Khaos Prod. 2021

Oto mamy kolejny rodzimy zespół, który wyskoczył nagle chuj wie skąd i od razu zadebiutował pełnoprawnym materiałem pod skrzydłami Liber Khaos Productions. Album ten premierę miał co prawda w zeszłym roku, lecz szczytem ignorancji byłoby przemilczenie jego zawartości. Mówiąc ogólnie mamy tu trzy kwadranse black metalu. Ogólnie, gdyż panowie nie ograniczają się gatunkowo. Co prawda czerń faktycznie stanowi podstawę tej muzyki, jednak spora ilość wszelkiego rodzaju smaczków i urozmaiceń wypycha "The Grand Harvest of Death" poza ramy jednej tylko szufladki. Największą zaletą tych nagrań jest właśnie ich różnorodność. I nie mam na myśli jedynie mieszania wpływów black i death metalu z dodatkami industrialnymi czy ambientowymi. Przede wszystkim w trakcie każdego z utworów częstowani jesteśmy wielobarwnymi harmoniami, często zmieniającymi się nawet kilkukrotnie. Poza słyszalnymi gdzieniegdzie inspiracjami Mgłą, głównie w bardziej melodyjnych fragmentach, znajdzie się tu kilka zapożyczeń z Blut Aus Nord. Mówiąc o szkole francuskiej, dorzuciłbym też nazwę Aodon, głównie z powodu podobnego sposobu budowania napięcia i splatania ze sobą elementów, na pierwszy rzut ucha, niekoniecznie z tej samej półki. Zresztą właśnie ta złożoność kompozycji na "The Grand Harvest of Death" powoduje, iż nie da się tego krążka ogarnąć za jednym podejściem. Trzeba chłonąć go pomału i dojrzewać razem z nim. Każdy z instrumentów pełni tu swoją rolę i każdy brzmi bardzo czytelnie (nie mylić ze "sterylnie"). Partie bębnów chwilami zaskakują technicznymi trikami a industrialne brzmienie blach w niektórych partiach tworzy zimny, odhumanizowany klimat. Gitary raz mielą równo i siarczyście by za chwilę przejść w akordy bardziej połamane czy nawet dysharmonijne. Ponurej głębi nadaje całości bas a mocno urozmaicone linie wokalne (w wieńczącym album "Mavrisma" w języku rosyjskim) idealnie dopasowane są do nastroju poszczególnych fragmentów. Robi na mnie duże wrażenie to, jak logicznie łącza się w tych utworach chwytliwe melodie z elementami drapieżnymi, jak elementy proste płynnie przechodzą w odjechane rejony. Odkrycie pełnej krasy "The Grand Harvest of Death" zapewne zajmie mi jeszcze chwilę, mimo iż album ten towarzyszy mi od jakiegoś czasu, lecz już teraz mogę stwierdzić, iż jest to jeden z lepszych debiutów ubiegłego roku na naszej ziemi. Jest to także kolejny dowód na siłę polskiej sceny blackmetalowej. Kto, podobnie jak ja, przeoczył to wydawnictwo, powinien czym prędzej nadrobić zaległości. Bo cholernie warto.

- jesusatan 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz