sobota, 30 lipca 2022

Recenzja Fonsadera „Macabre Damp”

 Fonsadera

„Macabre Damp”

Inferna Profundus Records 2022


Za tym bliżej mi nie znanym meksykańskim projektem stoi pewien gość, którego imię brzmi Vheinzarm, gdzie nad „e” stoi kreseczka, ale za chuj nie chce mi się jej szukać na innych klawiaturach niż moja. Poza wyżej wymienionym projektem, którego jest jedynym pomysłodawcą, udzielał się jeszcze w wielu inny takich jak np. Arcanticus czy Dark Devotion. W lipcu obecnego roku Inferna Profundus wypuściło jego wypociny na winylu, tylko nie wiem po co. Rozumiem, że można lubić surowe granie, czaję również, że ludzkość i jej religijna spuścizna nienawiść wzbudza, ale tym razem nasz „mroczny” twórca ze swą nieprzychylnością do tychże, zajebiście przesadził. Przesiąknięty niewyobrażalną abominacją, stworzył Fonsadera i pod jej banderą nagrał „Macabre Damp”. Dzięki temu chyba poczuł się lepiej szkoda tylko, że nie ja. Ten materiał to sześć utworów utrzymanych w tonie raw black metalu jakiego ten świat chyba jeszcze nie miał okazji usłyszeć. Ja niestety miałem. Czy żałuję? Nie, ale do rzeczy. Płytka ta jest zbiorem kawałków zawierających brzęczenie gitar, układającymi się czasami w riffy, trzeszczeniem basu, że aż uszy więdną, a to wszystko przy akompaniamencie perkusji, w którą często gęsto zdaje mi się, że na chybił trafił napierdala nasz Meksykanin. Zza tego wszystkiego wyłaniają się natarczywe wycia i niekiedy czyste deklamacje. Jest topornie i mrocznie. Piwnica pełną gębą, szkoda tylko, że Vheinzarm w swym zniechęceniu do otaczającej go rzeczywistości, zapomniał o tym, że jeszcze grać trzeba, a nie tylko w przypadkowy sposób nakurwiać w instrumenty. Granica została przekroczona, śmiech na sali proszę Państwa. Amen.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz