środa, 13 lipca 2022

Recenzja FLAMMERSJEL „The Halls of Starshining”

 FLAMMERSJEL

„The Halls of Starshining”

Werewolf Promotion 2022

Można śmiało powiedzieć, że jedyna produkcja, jaką pozostawił po sobie Ukraiński hord Flammersjel, to materiał z dosyć długą już brodą. Jest to bowiem demo, które swą premierę miało w roku 2009, tyle że wówczas nosiło tytuł „Чертоги звёздного сияния”. Ukazało się ono w tamtych czasach na dwóch nośnikach, a mianowicie na MC w limitowanej ilości, oraz w wersji Cd-R. Koniec zeszłego roku przyniósł nam jeszcze wersję digital, natomiast Anno Bastardi 2022 oddał w ręce fanów wznowienie tych dźwięków wtłoczone na srebrny dysk. Nie muszę chyba dodawać, że od samego początku za wszystkim stoją ci, którzy posługują się sygnaturą wilkołaka, gdyż tego można się było domyśleć. Muzycznie natomiast, co też jakoś specjalnie nie zaskakuje, mamy na tym wydawnictwie do czynienia z Pagan Black Metalem. Zaprawdę niezły to materiał, który mimo upływu lat praktycznie się nie zdezaktualizował. Cały czas obcujemy tu z jadowitym, przepełnionym gniewem i agresją graniem, które zwolennikom gatunku wejdzie gładko i bez specjalnego nawilżania. Wiosła wycinają w surowym, melodyjnym stylu, bas wraz z garami haftują bezlitośnie, łapiąc chwilami ciekawe rytmy, przepełnione złością wokalizy ryją konkretnie, a z lekka mroczny, podniosły parapet dodaje całości charakterystycznego, przedchrześcijańskiego wydźwięku. Ma ta muza niezgorszą dynamikę i moc, a przy tym potrafi utrzymać uwagę słuchacza i nie zapędza się w rejony wiejskiej zabawy na klepisku. Melodyjne faktury nie tępią jej pazura, a można zaryzykować stwierdzenie, że jest wręcz przeciwnie, dodają znajdującym się tu dźwiękom zadziornych, ostrych krawędzi. No i wszystko byłoby klar und siecher, gdyby nie brzmienie „The Halls…”, które wg mnie delikatnie mówiąc, jest do dupy. Wokale, klawisz i w chuj surowe wiosła jeszcze jakoś ujdą, choć w przypadku gitar też przydałoby się wyprostować to i owo (będziecie wiedzieli, o co kaman, gdy posłuchacie). Automat brzmiący, jakby ktoś napierdalał kozimi bobkami o karton, drażni mnie już jednak dosyć mocno, zwłaszcza przy szybkich, siarczystych dojebaniach w palnik. Bas też przydałoby się podkreślić bardziej i pozwolić mu na więcej, gdyż często chowa się, chuj wie gdzie i po co? No dobra, czas już na podsumowanie. „The Halls of Starshining” to bardzo solidny, ciekawy materiał, który byłby jeszcze lepszy, gdyby nie jego kulawa produkcja. Przypuszczam jednak, że dla największych maniaków pogańskiego grzania sound tego materiału z pewnością nie będzie przeszkodą i bardzo dobrze, gdyż to właśnie w głównej mierze do nich kierowane jest rzeczone wydawnictwo.


Hatzamoth    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz