Besieged
„Violence Beyond All Reason”
Unspeakable Axe Records 2022
Besieged to chyba raczej mniej znana kapela, pochodząca z Kanady. Swoją działalność rozpoczęli w 2003 roku i dopiero siedem lat później nagrali swoją pierwszą płytę. Na wydanie kolejnej czekali aż dwanaście lat, ale się doczekali. To co usłyszeć można na ich najnowszym krążku jawi się jako mariaż death i thrash metalu z naciskiem na to drugie. Ta trójka Kanadyjczyków przeniosła swoje pomysły na instrumenty i tak powstały dość energetyczne, cięte riffy, które płyną w szybkich i średnich tempach. Za nimi podąża sekcja rytmiczna w formie całkiem wyraźnego basu i świetnej, naturalnej perkusji, brzmiącej od czasu do czasu z lekka punkowo. Poza głównymi akordami poszczególne utwory urozmaicają, wkręcające się w zwoje mózgowe solówki, a wtórujące ścieżce dźwiękowej wokale, swoją chrapliwością, dodają agresywności. Całość przypomina dokonania takich grup jak Sepultura, lecz ta krótko przed „Arise” czy amerykański Incubus. Momentami można też tutaj usłyszeć troszeczkę Sadus’a i Demolition Hammer. Niestety te skojarzenia czy wpływy nie ratują tego materiału. Odnoszę wrażenie, że „Violence Beyond All Reason” powstał nieco na siłę. Tak jakby chłopakom się przypomniało, że tworzyli kiedyś zespół i za wszelką cenę chcieli przypomnieć się światu. Szacunek za chęci. Niestety ten materiał udowadnia, że najważniejsze w roku są imieniny Ani. Zatem ani nie wnosi nic nowego, ani nie jest specjalnie porywający, ani nie jest w stanie nic sprawić, żeby przesłuchać go co najwyżej dwa razy. Odegrany, żeby zaliczyć. Siedem kawałków, trwających co prawda tylko dwadzieścia sześć minut, które męczą swoim podobieństwem, zlewając się w jedną byle jaką masę. Tak jak Sepultura skończyła się na „Morbid Visions” i tak jak Incubus nie zainteresował niczym szczególnym, to Besieged tą produkcją, jak przypuszczam, wydał z siebie ostatnie tchnienie. Chociażby ktoś by mi do gardła nóż przykładał, zdania nie zmienię.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz