niedziela, 14 stycznia 2024

Recenzja Khaöz “The Messenger (The Great Shadow)”

 

Khaöz

“The Messenger (The Great Shadow)”

Rex Diaboli Death Syndicate 2023

Jeśli nazwa zespołu, którą widzicie powyżej, nic wam nie mówi, to wcale mnie to nie dziwi. Khaöz to nowy twór na rodzimym gruncie. Pomijając instrumentalny reh jest to pierwsze oficjalne wydawnictwo zespołu nagrane w pełnym składzie. I niestety, z racji wyjątkowo bezwzględnego losu, także ostatnie w takowym.  „Posłaniec” to cztery kompozycje będące amalgamatem death i black metalu, w którym to oba te składniki wymieszane zostały mniej więcej w równych proporcjach. Dodatkowo okraszono je nieprzesłodzoną, acz dość łatwo wpadającą w ucho melodią. I to zarówno spod znaku północnego tremolo, malującego w głowie mroźne krajobrazy, jak i mocniejszych, rytmicznych akordów, bardziej podchodzących pod gatunek śmierci. Zwłaszcza w przypadku tych drugich można od razu usłyszeń silne nawiązania do krajowej sceny. I nie chodzi mi o przywoływanie konkretnych, niejednokrotnie klasycznych nazw, lecz o sam styl kostkowania, budowania aranżacji i ogólny klimat kompozycji oraz ich wydźwięk. Zresztą nic w tym dziwnego, skoro obsługujący tutaj bas Sebesthor udziela się nie od wczoraj w powszechnie znanym Kingdom. Materiał na demówce Khaöz nie należy do gatunku specjalnie wyszukanych czy finezyjnych. Można wręcz powiedzieć, że jest stosunkowo prosty, lecz sposób w jaki panowie łączą ze sobą silne harmonie z blackmetalową melodyką sprawia, że słucha się tego z nieukrywaną przyjemnością. Tym bardziej, że wszystko tutaj wypływa z siebie w bardzo naturalny i niewymuszony sposób. Całość utrzymana jest przeważnie w średnim tempie, chwilami zwalniającym nawet do rejonów death/doomowych w stylu wczesnej Anathemy czy My Dying Bride. Nie o wyścigi tu jednak chodzi a o, wspomniany już przed chwilą, odpowiedni nastrój. Bardzo dobrą robotę robią kontrastujące dość zasadniczo z tłem muzycznym klasycznie blackmetalowe wokale autorstwa Baahl’al.’a (R.I.P.), a dzięki nieprzesadnie wymuskanemu brzmieniu można odnieść wrażenie, jakby materiał ten pochodził gdzieś z połowy lat dziewięćdziesiątych. I przyznać trzeba, że może wywoływać u osób w moim wieku nutkę sentymentu, co również uważam za zaletę. Podsumowując zatem, jeśli chcecie posłuchać czegoś klasycznego w nowym wydaniu, rzućcie uchem na „The Messebger (The Great Shadow)”. Jest to bowiem całkiem niezła zajawka na przyszłość i mam nadzieję, że na tym jednym demo się nie skończy.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz