Spiritu
Mors
„Infinite Regress”
Under the Sign of Garazel 2024
Polubili się widać panowie z krainy kangurów z
naszym krajowym labelem, bowiem “Infinite Regress” to już trzecie wydawnictwo
pod szyldem Under the Sign of Garazel. Trzeba przyznać, że Spiritu Mors zwrócił
na siebie moją uwagę już przy debiutanckiej EP-ce „Exsilium”, zatem cieszy mnie
fakt, iż każdy kolejny materiał zespołu zdaje się być coraz lepszy. Tak też
jest z drugim pełniakiem, który to właśnie gości w moim odtwarzaczu. Niby
formuła pozostała ta sama, czyli mamy tu do czynienia z drugofalowym black metalem z rejonów skandynawskich,
jednak same kompozycje zdają się być tym razem jeszcze bardziej dopracowane.
Nie powiem, że dopieszczone, bowiem czuć w nich ducha rebelii i hołdowanie
wczesnym ideałom gatunku, a i brzmienie nie jest przesadnie wyczyszczone.
Wszystkie detale są co prawda dokładnie słyszalne, ale efekt ten został
uzyskany w bardzo analogowy sposób. Sześć utworów z jakimi dane jest tu
obcować, o łącznym czasie niemal trzech kwadransów, to prawdziwa, nietypowa dla
geograficznego rejonu świata w którym powstała, zamieć śnieżna. Co prawda Spiritu
Mors bardzo uważnie dawkują jej natężenie, chwilami zwalniając nieco, byśmy
złapali odrobinę oddechu, za chwilę ponownie atakując bezpardonowo, po czym
przechodząc w rejony bardziej majestatyczne i podniosłe. W porównaniu do
„Voidwards” jest na tym krążku jakby więcej melodii, ale przybranej w ostre,
oblodzone kolce. Nie bezzasadnie panowie użyli także delikatnych klawiszy,
mogące czasem przypominać Dimmu Borgir, ale użytych z głową a nie na rympał,
których mamiące w tle partie doskonale podkreślają klimat poszczególnych
utworów. Ponadto chłodne tremolo
urozmaicone zostały gdzieniegdzie drobnym dysonansem lub bardziej klasycznym
kostkowaniem, tudzież punkowym sznytem, co niewątpliwie pozytywnie wpływa na
odbiór całości, czyniąc „Infinite Regress” albumem niebanalnym i mającym wiele
do zaoferowania. I chyba właśnie dzięki tej wielowątkowości krążek ten rośnie w
miarę jedzenia i za każdym odsłucham wbija się w pamięć coraz głębiej. Gdybym
musiał wyróżnić na tym krążku jakiś numer, to chyba padłoby na mocno osadzony w
klimacie Carpathian Forest „To Extricate All That Was Once Human” z bardzo
chwytliwym patentem i majestatycznym zakończeniem. Jednak zapewniam, że
ciekawych rozwiązań znajdziecie tu bez liku. Bez wątpienia „Infinite Regress”
to pozycja, której warto poświęcić nieco uwagi, bo to chyba najlepszy black
metal w takim klimacie z Antypodów.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz