sobota, 20 stycznia 2024

Recenzja Spiritu Mors „Infinite Regress”

 

Spiritu Mors

„Infinite Regress”

Under the Sign of Garazel 2024

Polubili się widać panowie z krainy kangurów z naszym krajowym labelem, bowiem “Infinite Regress” to już trzecie wydawnictwo pod szyldem Under the Sign of Garazel. Trzeba przyznać, że Spiritu Mors zwrócił na siebie moją uwagę już przy debiutanckiej EP-ce „Exsilium”, zatem cieszy mnie fakt, iż każdy kolejny materiał zespołu zdaje się być coraz lepszy. Tak też jest z drugim pełniakiem, który to właśnie gości w moim odtwarzaczu. Niby formuła pozostała ta sama, czyli mamy tu do czynienia z drugofalowym  black metalem z rejonów skandynawskich, jednak same kompozycje zdają się być tym razem jeszcze bardziej dopracowane. Nie powiem, że dopieszczone, bowiem czuć w nich ducha rebelii i hołdowanie wczesnym ideałom gatunku, a i brzmienie nie jest przesadnie wyczyszczone. Wszystkie detale są co prawda dokładnie słyszalne, ale efekt ten został uzyskany w bardzo analogowy sposób. Sześć utworów z jakimi dane jest tu obcować, o łącznym czasie niemal trzech kwadransów, to prawdziwa, nietypowa dla geograficznego rejonu świata w którym powstała, zamieć śnieżna. Co prawda Spiritu Mors bardzo uważnie dawkują jej natężenie, chwilami zwalniając nieco, byśmy złapali odrobinę oddechu, za chwilę ponownie atakując bezpardonowo, po czym przechodząc w rejony bardziej majestatyczne i podniosłe. W porównaniu do „Voidwards” jest na tym krążku jakby więcej melodii, ale przybranej w ostre, oblodzone kolce. Nie bezzasadnie panowie użyli także delikatnych klawiszy, mogące czasem przypominać Dimmu Borgir, ale użytych z głową a nie na rympał, których mamiące w tle partie doskonale podkreślają klimat poszczególnych utworów.  Ponadto chłodne tremolo urozmaicone zostały gdzieniegdzie drobnym dysonansem lub bardziej klasycznym kostkowaniem, tudzież punkowym sznytem, co niewątpliwie pozytywnie wpływa na odbiór całości, czyniąc „Infinite Regress” albumem niebanalnym i mającym wiele do zaoferowania. I chyba właśnie dzięki tej wielowątkowości krążek ten rośnie w miarę jedzenia i za każdym odsłucham wbija się w pamięć coraz głębiej. Gdybym musiał wyróżnić na tym krążku jakiś numer, to chyba padłoby na mocno osadzony w klimacie Carpathian Forest „To Extricate All That Was Once Human” z bardzo chwytliwym patentem i majestatycznym zakończeniem. Jednak zapewniam, że ciekawych rozwiązań znajdziecie tu bez liku. Bez wątpienia „Infinite Regress” to pozycja, której warto poświęcić nieco uwagi, bo to chyba najlepszy black metal w takim klimacie z Antypodów.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz