wtorek, 2 stycznia 2024

Recenzja WOJNAR „Nienawiść Zaklęta w Słowiańskiej Ziemi”

 

WOJNAR

„Nienawiść Zaklęta w Słowiańskiej Ziemi”

Werewolf Promotion 2023

Wojnar to człek, który niejako podzielił metalowe społeczeństwo i to nie tylko w Polsce. Nie wiem nawet, czy w tej kwestii (czyli dzielenia społeczeństwa) nie udzielał czasami później korepetycji  pewnej partii na „P”? Poprzednie zdanie było oczywiście żartem, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że twórczość Wojnara wywołuje raczej skrajne emocje. Tak samo duża część kocha ją miłością dozgonną, co i szczerze jej nienawidzi. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to, co ów jegomość robi, robi szczerze i zdecydowanie odcisnął on swoje piętno na europejskiej scenie pogańskiego grania. Wspominam o tym dlatego, iż po ponad dekadzie ciszy Wojnar powraca ze swym czwartym, pełnym albumem sygnowanym pieczęcią wilkołaka. „Nienawiść Zaklęta w Słowiańskiej Ziemi” to prawie 52 minuty muzyki leżącej gdzieś na przecięciu nurtów Pagan Folk/Ambient/Black Metal. Choć nie jestem jakimś wielkim fanem twórczości Wojnara, to przyznaję, że jego najnowsze wydawnictwo jest całkiem do rzeczy. Muzyka, jaką na nim znajdziemy, ma swój charakterystyczny, pogański klimat, a każdy z utworów zabiera słuchacza w czasy dawne ziem słowiańskich, kiedy to ich ludność oddawała cześć starym bogom, czciła i podziwiała siły natury, oraz walczyła z chrześcijańską zarazą. Ten album jest poza tym chyba najcięższą płytą w dotychczasowej dyskografii tego ansamblu zarówno jeżeli chodzi o jego produkcję, jak i samą muzykę na nim zawartą. I myślę, że jest to zdecydowanie słuszna koncepcja. Więcej do powiedzenia mają tu także gitary, ich partie są bardziej wyeksponowane i ciekawsze niż dotychczas. Nie brak im zadziorności i pazura, a przy tym także są lotne i chwytliwe, choć chwilami, nie bójmy się tego powiedzieć, niezbyt precyzyjne. Dzięki tym mocniejszym akcentom, jak i bardziej dosadnemu brzmieniu „Nienawiść…” ma bardziej wojenny, bitewny charakter. Oczywiście znajdziemy tu także elementy dobrze już znane z poprzednich płyt Wojnar, czyli faktury wzorowane na pieśniach ludowych, epickie, podniosłe (czasami aż za bardzo) deklamacje i klimatyczne pasaże z użyciem tradycyjnych instrumentów i niewieścich wokali. Można więc zaryzykować tezę, że tegoroczna płyta jest połączeniem starego z nowym. Jak już wspominałem na początku, album ten będzie miał zapewne tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Ja mam do niego stosunek ambiwalentny. Są elementy, które mi się podobają, są takie, które najzwyczajniej mnie bawią i są też takie, przy których jeży mi się włos na dupie i zgrzytam zębami. Tak więc, kto chce, niech wraz z Wojnarem zgłębia tajemnicę, od kiedy „Nienawiść Zaklęta w Słowiańskiej Ziemi” jest, a kto nie chce, niech sobie odpuści. I w ten oto sposób równowaga w przyrodzie zostanie zachowana.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz