SCHREIGARM
„The Mysteries of Fate”
Werewolf Promotion 2023
Schreigarm
to duet, który w został powołany do życia w lutym 2020 roku w niemieckim Neuss,
jednak oboje muzycy tworzący ów ansambl pochodzą z Ukrainy. Panowie ponad 36
miechów pracowali nad swoim pierwszym, pełnym albumem, który ostatecznie ukazał
się z pieczęcią wilkołaka w ostatnim dniu października roku 2023. Warstwa
liryczna ma charakter sagi i opowiada niełatwym losie wojownika w czasach
przedchrześcijańskich od narodzin poprzez pierwsze krwawe bitwy i gorycz
pożegnań, aż po śmierć i jego odrodzenie. Muzycznie natomiast panowie rzeźbią w
klimatach około-Black Metalowych (jest tu bowiem tyle samo ocierającej się o II
falę, rasowej diabelszczyzny, co i struktur Post-Black Metalowych) i są to dźwięki,
które skłaniają się raczej ku tej bardziej melodyjnej frakcji czarciego grania,
uzupełnianej od czasu do czasu akcentami Melodic Doom/Death Metalu i pogańskimi
konotacjami. Ten ogólny opis nie brzmi może jakoś specjalnie zachęcająco, ale
wierzcie mi, jest na tej płycie czego posłuchać, a i klimat tej muzy jest
niezgorszy. Beczki wspierane wydatnie soczystym, precyzyjnym basem potrafią
zajechać pod żebra siarczystym, skondensowanym blastem, przyłożyć ciężko
sążnistym zwolnieniem, jak i odważnie zastosować nieco lżejsze, bardziej
atmosferyczne rozwiązania rytmiczne, spoglądające niekiedy w stronę nurtu
progresywnego. Wyśmienitą robotę robią na tym albumie także gitary. Prócz
sporych ilości klasycznych, surowych, acz melodyjnych riffów usłyszymy tu także wyśmienite,
dopracowane partie solowe o narracyjnym charakterze, ciekawe pasaże emanujące
obrzędowym feelingiem, doskonałe, zwarte harmonie, czy jadowite sekwencje
melodyczne wywołujące ciarki spływające wzdłuż kręgosłupa. To jednak tylko ta
bardziej słyszalna część pracy wioślarzy, a pod jej powierzchnią, niejako w
tle, na drugim planie, wnikliwi
słuchacze odnajdą całą masę subtelnych, bogato zdobionych ornamentów
strunowych, rytmicznych niuansów, czy spajających wszystko, wijących się łuków
melodycznych. Równie rozwinięte, co baza instrumentalną sątu partie wokalne.
Agresywny, demoniczny scream nasycony ciemnością przeplata się na tym krążku z
wibrującym, czystym, wybornie wykonanym, śpiewem o ciekawej barwie. Ów chwilami
polifoniczny śpiew naprawdę potrafi czarować, a do spółki z gustownym
dotknięciem klawisza, czy harfy żydowskiej sprawia, że słuchacz zapada się w
emocjonalnych głębiach muzyki tego zespołu. „Tajemnice Losu” to płytka, która
balansuje na krawędzi tradycyjnego, rogatego grania, a bardziej współczesnymi
rozwiązaniami (zarówno brzmieniowymi, jak i kompozycyjnymi). Nie wiem, jak
wszystko potoczy się dalej, ale start panowie niewątpliwie mają dobry, więc
uważam, że warto ich sprawdzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz