GALLOWS RITES
„Witchcraft and Necro Desecration”
(Ep)
Helldprod Records 2023
Pierwszy
oficjalny materiał portugalskiego Gallows Rites, to rzecz dla tych, co to lubią
prosto, surowo, dosadnie i bezpośrednio. Jeżeli więc należysz drogi czytelniku
do owej społeczności, gloryfikującej prostotę, plugastwo i wszystko, co
„necro”, wówczas ta produkcja, zatytułowana „Witchcraft and Necro Desecration”
wychłoszcze Ci twarzyczkę, po czym zerżnie, jak amen w pacierzu. Krążek ten, to
bowiem niespełna 22 minuty bezkompromisowego, barbarzyńskiego, pierwotnego
grania opartego na siarczystych beczkach, ziarnistych, szorstkich, wyrywających
trzewia liniach basu, jadowitych, dzikich, gniewnych riffach i obskurnych,
wściekłych, bluźnierczych wokalizach. Panowie nie bawią się w precyzyjne
zagrywki, wysmakowane solówki czy też dopieszczanie brzmienia, za to brudu,
niechlujstwa i pogardy znajdziemy tu całe wiadra, a nad wszystkim unosi się
wszechobecny zapach wyziewów z Diabelskiego odbytu. Odrobinkę zmiennych,
falujących rytmów, czy mutujących wioseł także na tym krążku usłyszymy, jednak
„Witchcraft…” to przede wszystkim jazda na pełnej kurwie ku chwale Rogatego i
całej rodziny jego. Żre to wszystko jak należy, zwłaszcza gdy paliwem jest
alkohol, a kozia krew ozdabia ściany. Problem z tym materiałem jest jednak
taki, że to jak dla mnie typowy półkownik (pisownia zamierzona). Przesłuchałem
go kilka razy z rzędu i już w zasadzie nie mam ochoty do niego wracać, gdyż
praktycznie znam go na pamięć. Wyląduje on więc na półce i będzie czekał do
usranej śmierci, aż po niego ponownie sięgnę i wcale nie jest powiedziane, że w
ogóle się tego doczeka. W tym specyficznym, bezlitosnym gatunkuto, co napisałem
powyżej jest jednak mało istotne, więc każdy, kto lubi połączenie I fali Black
Metalu z chropowatym, korzennym, satanicznym Thrashem sprzed bez mała czterech
dekad, ten bez oporów powinien sięgnąć po „Czary i Nekro Profanacje” i bawić
się, aż padnie na ryj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz