wtorek, 2 stycznia 2024

Recenzja Mondocane „Ultima”

 

Mondocane

„Ultima”

Drakkar Prod. 2024

No i mamy dwa w jednym. Nowy rok oraz nowy Mondocane. Gorm na „Ultima” zamieścił osiem numerów, ale tylko pięć świeżutkich, gdyż trzy pochodzą z niedawnego splitu „Enigmata / The Eminent”. Zaczyna się bardzo dobrze, „Freedom Machine” gniecie nieziemsko. Jego powolne wręcz monumentalne tempo w połączeniu z ponurymi riffami, skutecznie dociążonymi sekcją niskotonową, wgniata w fotel i wprowadza poważną atmosferę. Jednakże wraz z kolejnym utworem sytuacja się zmienia. Wkracza bowiem szybsze kostkowanie, niosąc ze sobą rytmiczne akordy, które przeplatają się z melodyjnymi tremolo, ale ich chwytliwość nie przypomina zagrywek rodem z tanich festynów, lecz kieruje muzykę Szweda w stronę bardziej klasycznego metalu. Być może „Ultima” nie jest tak zdecydowana w swym wyrazie jak „Dvala”, zdaje się, że nie jest również eksperymentalna jak miejscami była „Gloria”, ale za to jej charakter posiada pierwiastek właściwy dla tradycyjnego grania, ściśle związanego z takimi gatunkami jak doom i heavy.  Dlatego też momentami aranżacje poszczególnych kompozycji, ze względu na użyte środki stylistyczne jak również klimatem przez nie tworzonym, mogą się kojarzyć mocno z wydawnictwami Sarke lub ostatnimi poczynaniami Darkthrone. Jak u tych dwóch kapel, a obecnie także w przypadku Mondocane, mamy do czynienia z nieco nostalgicznym czy też epickim usposobieniem zawartych tu kawałków, które zmienia delikatnie kurs black metalu tego projektu. Tym razem dostajemy gędźbę, której sataniczny trzon w ujęciu skandynawskim, ubogacony został przez posępność i peryfrastyczność konserwatywnych już dzisiaj form metalowego brzmienia. Niech to jednak nikogo nie zwiedzie, ponieważ cały czas jest to stary i niezmienny Mondocane, który po raz kolejny zaskoczył delikatnie innym podejściem do tematu. Za to ciągle takie same pozostają wokale Gorm’a, będące w doskonały sposób chropowate i nieprzyjazne, ale przy tym dziwnie kojące. Warto się zapoznać, albowiem powiadam Wam, ciekawy to black metal i kolejny jego rozdział napisany przez John’a Larsson’a.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz