LUMSK
„Fremmede
Toner”
Dark
Essence Records 2023
Lumsk
to norweski ansambl, który powinien być znany wszystkim, którzy serce swe
oddali klimatycznej muzyce z charakterystycznym feelingiem północnej
Skandynawii. Długo przyszło im co prawda czekać na trzeci, duży album grupy,
gdyż od ostatniego ich pełniaka minęło już 16 lat, ale wreszcie się doczekali i
z początkiem maja 2023 „Fremmede Toner” stało się faktem. Jestem po kilku
schadzkach z tym materiałem i powiem Wam, że jest czego posłuchać, o ile ktoś
ma ochotę na lżejsze, eteryczne, ulotne niekiedy i bardziej wysmakowane dźwięki.
Krążek ten jest dźwiękową interpretacją sześciu wierszy norweskiego poety
AndréBjerke. Sześć zawartych tu walków zawiera interpretacje w języku
autochtonów, natomiast kolejne sześć oparte jest o tłumaczenia angielskie i
niemieckie, których autorami byli m.in. Goethe, Swinburne, czy Nietzsche.
Jeżeli zaś chodzi stricte o muzykę, jaką tu usłyszymy, to jest to atmosferyczne
granie lokujące się gdzieś na przecięciu szeroko pojętej muzyki progresywnej z
elementami Pagan/Folk Metalu i Folk Rocka. Każda z kompozycji to prawdziwe
bogactwo muzycznych tekstur, wysublimowanych zagrywek, kunsztownych harmonii i
oczywiście cała masa koronkowych niuansów i barwnych, szykownych ornamentów. Perkusyjny kręgosłup tej płytki
jest często polirytmiczny i ułożony wręcz warstwowo, a linie basu kręcą niemal
eliptyczne wzory w organicznych przestrzeniach tej produkcji. Partie wioseł
rzeźbione są z niesamowitą precyzją i techniczną estetyką, a zarazem są
chwytliwe, a i zdecydowanie mocniejszych akordów, czy hipnotyzujących,
ocierających się o psychodelię, przygnębiających melodii także nie brakuje.
Wyborną robotę robią także wokale, zwłaszcza śpiew Mari Klingen, jej dbałość o
szczegóły, różnorakie śpiewacze smaczki i głosowe wariacje potrafią powalić na
glebę. Do tego dochodzą tworzące znakomity, niekiedy mglisty i tajemniczy,
innym razem poetycko-mitologiczny klimat i menadrującą, naznaczoną ludowością
atmosferę klawisze, poprzeczny flet, skrzypce, organy Hammonda, czy fortepian w
tonacji durowej. „Fremmede…” serwuje także słuchaczowi imponującą różnorodność
dynamiki, barw, intensywności i tonalnych wariacji, a przy tym krążek ten jest niesamowicie
przestrzenny, a zawarta na nim muzyka jest niemal biologicznie żywa i oddycha
pełną piersią. Jeżeli więc macie ochotę na godzinkę klimatycznej, na swój
sposób relaksacyjnej, ale i rustykalnej muzyki, to trójeczka Lumsk jest
skrojona idealnie pod Wasze potrzeby. Warto wg mnie, choćby raz na jakiś czas
liznąć takich dźwięków, nawet jeżeli nie jest się ich jakimś specjalnym
zwolennikiem, zwłaszcza jeżeli podane są w sposób tak znakomity, jak te na
„Tonach Obcych”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz