wtorek, 16 stycznia 2024

Recenzja Drowned „Procul His”

 

Drowned

„Procul His”

Sepulchral Voice Records 2024

Istnieją od 1992 roku i bardzo długo swoje dźwięki rejestrowali i wydawali na demówkach. Dopiero w 2014 zdecydowali się wydać swój świetny debiut „Idola Specus”. Co tu dużo mówić. Warto było czekać dziesięć lat, aby usłyszeć tą niemiecką kapelę na jej kolejnej płycie, zwłaszcza że można odnieść wrażenie, iż tego typu death metal stał się ostatnio rzadkością, albo po prostu ja nie mam szczęścia spotykać się z takim graniem częściej, nie wiem. Dobra, chuj w to, bo pod koniec stycznia Sepulchral Voice Records wypuści drugą oficjalną produkcję Berlińczyków. Cóż zawiera w sobie „Procul His”? Ano, jeżeli chodzi o Drowned to na szczęście nic nowego, ponieważ te niemalże trzy kwadranse spędzone w towarzystwie tych ośmiu kawałków, w żadnym przypadku nie da się uznać za czas stracony. Tercet ten dokładnie wie, jak wydobyć mrok ze swoich instrumentów. Gęste i nieco gruzowate gitary przy pomocy ciężkiej sekcji rytmicznej kreują depresyjną oraz śmierdzącą okultyzmem atmosferę. Przytłaczające riffy kotłują się w zmiennych tempach. Panowie w sprawny sposób łączą w swej muzyce wpływy doom i death metalu, przechodząc płynnie od gniotących miarowo zwolnień, poprzez delikatnie przypominające thrashowe kostkowanie w średnim wigorze, aż do szybkich blastów, które bestialsko zalewają nasze uszy. Na uwagę zasługuje fakt, że agogika w swych poszczególnych fazach nie wpływa w żadnym razie na intensywność tonów wygrywanych przez Drowned. Niemcy posiadają niebywały talent do tego, aby każdy z utworów od początku do końca generował niezwykle miażdżącą energię bez względu na tempo. Przy okazji całość polewają sporą ilością smoły, czemu wtóruje wokalista, wyrzygując obskurnym growlem zaklęcia i bluźnierstwa. „Procul His” przez całą długość ocieka satanistyczną ezoteryką i horrorem. Wiele oczywiście znajdziemy tutaj również odniesień. Zagorzali fani gatunku bez trudu wyłapią podobieństwa do niepokojących opowieści z jedynki Darkthrone czy też Paradise Lost, drastyczności Incantation jak i również wyraźnie rytualnego charakteru Sonne Adam i Necros Christos. Radzę nie przegapić tego siarczystego krążka, gdyż wydaje mi się, że dla wielbicieli wyżej wymienionych zespołów no i rzecz jasna Drowned, to pozycja obowiązkowa i bez dwóch zdań powinna pojawić się w ich kolekcji.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz