Deconsekrated
“Ascension in the Altar of
Condemned”
Iron, Blood and Death Corporation 2024
Macie ochotę na trochę death metalu z Chile? Bardzo
proszę, oto przed wami Deconsekrated ze swoim debiutanckim krążkiem. Co mi się
u chłopaków od razu podoba, to fakt, iż najpierw nagrali demo, potem splita, by
teraz dopiero uderzyć pełnym materiałem. Powiecie, że to bez znaczenia? Być
może. Jednak za takie drobne szczegóły zespół od razu zyskuje u mnie dodatkowy
szacunek. No dobra, ale przejdźmy do zawartości „Ascension In the Altar of
Condemned”. Zapewne wielu z was spodziewa się grania w stylu
południowoamerykańskim. Też się spodziewałem, lecz w tym przypadku otrzymujemy
coś innego. Klasyczny do szpiku kości metal śmierci made in USA z całym
inwentarzem dobroci wszelakich. Zacznijmy od brzmienia. Prawdziwy kompostownik
bez jakichkolwiek znamion komputeryzacji czy szpitalnego spirytusu. Gitary
mielą ciężko i masywnie, beczki dudnią głęboko a w tle pomyka wyraźnie
słyszalny bas. Razem z głębokim, wkurwionym growlem tworzy to podmuch, który
mógłby obalić małego słonia, a wszystko jest staroszkolnie selektywne i
przejrzyste. I bardzo dobrze, bowiem Chilijczycy serwują nam muzykę, która takiej
oprawy bezwzględnie wymaga. Nie dlatego, że jest jakoś specjalnie
skomplikowana, choć bardziej technicznych zajawek kilka się znajdzie. Głównie
dlatego, że muzycy bardzo dobrze odrobili lekcje zadane przez swoich północnych
sąsiadów. Deconsekrated miażdżą nas zwolnieniami o sporym tonażu, by za chwilę
wyskoczyć do pełnej szybkości niczym sprinter z bloków startowych. Panowie
doskonale odnajdują się praktycznie w każdym tempie i bynajmniej nie
ograniczają się do grania pod szablon. Potrafią płynnie zmieniać harmonie i obijać
ryja a to motywem Morbidowym, a to akordem pod Immolation / Incantation. Można
mieć silne wrażenie, że w wyniku tejże mozaiki powstaje coś, co jakiś czas temu
udało się uzyskać Grekom z Dead Congregation. Czyli muzyka oparta o oczywiste
wzorce, ale jednocześnie mająca własnego ducha, zagrana po swojemu i
kształtująca rozpoznawalne oblicze zespołu. Zaiste Deconsekrated serwują
solidny deathmetalowy wpierdol najwyższej klasy, dodatkowo okraszony
niewielkimi dodatkami w postaci pasaży dronowo - ambientowych, potęgującymi i
tak gęstą atmosferę albumu. Szkoda, że ten materiał trwa jedynie niecałe pół
godziny, ale i tak warto się z nim zapoznać. Zróbcie to, bo potem będziecie
płakać, że nikt nie podpowiedział.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz