Grave
Monolith
„Demo
MMXXIII”
Dawn Of Murk (Darkwoods) 2024
Grave
Monolith to młodziutka formacja, składająca się z dwóch muzyków znanych z
udziału w takich przedsięwzięciach jak Uada czy Panzergod. Robb Bockman i Brian
Chainey, bo to o nich mowa, pochodzą z Portlant i założyli ten projekt w 2022
roku. Omawiany materiał zarejestrowali ubiegłej wiosny, a ostatniego dnia
stycznia wyda go hiszpański label Dawn Of Murk (Darkwoods). Będzie to płyta CD
z czarnego poliwęglanu, na której zamieszczono dwa kawałki pogrzebowego doom
metalu. Jak już ten gatunek zdążył wszystkich przyzwyczaić, utwory te nie są
zbyt krótkie, gdyż obydwa trwają 13 minut i 13 sekund. Zatem przez niemalże pół
godziny duet ten serwuje nam posępne i ciężkie riffy, które pełzną w ślimaczym
tempie, próbując za wszelką cenę doprowadzić swoich słuchaczy do depresji. No i
Grave Monolith jest do tego chyba stworzonym narzędziem, ponieważ mu się to
udaje. Dźwięki generowane przez instrumenty Amerykanów są niczym gęste miazmaty,
którymi odurzeni, przenosimy do krainy, gdzie czas stoi w miejscu. Króluje tu
smutna królowa, a imię jej to „Czarna Melancholia”. Otula ona wszystko
walcowatymi akordami, których ponurość podkreślają funeralne bębny. Całość
wspomagają monumentalne syntezatory oraz grobowe growle. Poza czysto doomowym
traktowaniem strun i sekcji rytmicznej, aby wzbogacić aranżacje ci dwaj panowie
dodają trochę druzgocących dronów, które ostatecznie wpadają w burdonowe tony,
a także klimatycznych przerywników wygrywanych na nieprzesterowanych strunach w
towarzystwie klawiszowych pasaży i czystych wokali, kierując w ten sposób ten
materiał delikatnie w stronę gotycką i przy tym rozładowując to niesamowite
napięcie jakim obdarza nas to demo. Rasowy, funeralny doom metal, podany w
ciekawy i nienużący sposób.
shub
niggurath
Grave
Monolith
„Demo MMXXII”
Dawn of Murk 2024
Przyznacie sami, że Grave Monolith to fajna nazwa,
c’nie? Może i jestem konserwatywny (poniekąd), ale według mnie dobry szyld
gwarantuje przynajmniej częściowe zainteresowanie zespołem. Mnie na ten trik
złapali, więc postanowiłem zaznajomić się z tym, co panowie ze Stanów mają do
zaoferowania na swoim debiutanckim demo. A serwują nam tu tylko dwa kawałki,
trwające zusammen do kupy niemal pół godziny. Zatem nietrudno domyśleć się, iż
grają bardzo powoli. Funeral doom, albo po prostu death / doom metal, jak to
się mówiło za moich czasów. Nie będę ukrywał, że podstawowym warunkiem, by
muzyka tego typu mi się spodobała jest brak słodkości i tęczy, przy jednoczesnym
maksimum zachmurzenia. Kalejdoskop zdarzeń na „Demo MMXXII” niemal idealnie się
w te ramy wkomponowuje. Niemal. Bowiem poza naprawdę ciężkimi, depresyjnymi
walcami, których na tych nagraniach nie brakuje, czasem jednak prześwituje
słońce. Co prawda rzadko, ale jednak. Przez większą część demówki panowie
przyduszają mocno do gleby masywnymi akordami, gdzieniegdzie ubogaconymi
delikatną melodią, na szczęście nie tyle melancholijną co żałobną, bardziej w
klimacie pogrzebu niż płaczliwego listu samobójcy po zerwaniu z dziewczyną. Poza
masywnymi gitarowymi harmoniami znajdziemy tutaj kościelnie brzmiące klawisze,
pogłębiające klimat rozpaczy, a nad całością wybrzmiewa głęboki, posępny growl.
Wszystko rozwija się powoli, budując klimat bardzo dołujący. Na szczęście nie
spotykamy tutaj momentów do ponucenia. Te kompozycje mogą co najwyżej z każdą
chwilą potęgować depresyjny nastrój, w który wprowadzają z pierwszym tonem.
Absolutnie nie są lekarstwem, lecz sznurem. Sporo tu oczywiście nawiązań do
klasyków, choćby spod znaku Thergothon czy Unholy, co bynajmniej nie jest zarzutem,
a bardziej pochwałą. Nie jest to jeszcze materiał który jakoś specjalnie się
wybija ponad przeciętność, lecz czuć w tym tworze spory potencjał, dobrze
wróżący na przyszłość. Z zaciekawieniem będę zatem obserwował, co Grave
Monolith wysmażą w najbliższej przyszłości.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz