piątek, 12 stycznia 2024

Podwójna recenzja Grave Monolith „Demo MMXXIII”

 

Grave Monolith

„Demo MMXXIII”

Dawn Of Murk (Darkwoods) 2024

Grave Monolith to młodziutka formacja, składająca się z dwóch muzyków znanych z udziału w takich przedsięwzięciach jak Uada czy Panzergod. Robb Bockman i Brian Chainey, bo to o nich mowa, pochodzą z Portlant i założyli ten projekt w 2022 roku. Omawiany materiał zarejestrowali ubiegłej wiosny, a ostatniego dnia stycznia wyda go hiszpański label Dawn Of Murk (Darkwoods). Będzie to płyta CD z czarnego poliwęglanu, na której zamieszczono dwa kawałki pogrzebowego doom metalu. Jak już ten gatunek zdążył wszystkich przyzwyczaić, utwory te nie są zbyt krótkie, gdyż obydwa trwają 13 minut i 13 sekund. Zatem przez niemalże pół godziny duet ten serwuje nam posępne i ciężkie riffy, które pełzną w ślimaczym tempie, próbując za wszelką cenę doprowadzić swoich słuchaczy do depresji. No i Grave Monolith jest do tego chyba stworzonym narzędziem, ponieważ mu się to udaje. Dźwięki generowane przez instrumenty Amerykanów są niczym gęste miazmaty, którymi odurzeni, przenosimy do krainy, gdzie czas stoi w miejscu. Króluje tu smutna królowa, a imię jej to „Czarna Melancholia”. Otula ona wszystko walcowatymi akordami, których ponurość podkreślają funeralne bębny. Całość wspomagają monumentalne syntezatory oraz grobowe growle. Poza czysto doomowym traktowaniem strun i sekcji rytmicznej, aby wzbogacić aranżacje ci dwaj panowie dodają trochę druzgocących dronów, które ostatecznie wpadają w burdonowe tony, a także klimatycznych przerywników wygrywanych na nieprzesterowanych strunach w towarzystwie klawiszowych pasaży i czystych wokali, kierując w ten sposób ten materiał delikatnie w stronę gotycką i przy tym rozładowując to niesamowite napięcie jakim obdarza nas to demo. Rasowy, funeralny doom metal, podany w ciekawy i nienużący sposób.

shub niggurath


Grave Monolith

„Demo MMXXII”

Dawn of Murk 2024

 

Przyznacie sami, że Grave Monolith to fajna nazwa, c’nie? Może i jestem konserwatywny (poniekąd), ale według mnie dobry szyld gwarantuje przynajmniej częściowe zainteresowanie zespołem. Mnie na ten trik złapali, więc postanowiłem zaznajomić się z tym, co panowie ze Stanów mają do zaoferowania na swoim debiutanckim demo. A serwują nam tu tylko dwa kawałki, trwające zusammen do kupy niemal pół godziny. Zatem nietrudno domyśleć się, iż grają bardzo powoli. Funeral doom, albo po prostu death / doom metal, jak to się mówiło za moich czasów. Nie będę ukrywał, że podstawowym warunkiem, by muzyka tego typu mi się spodobała jest brak słodkości i tęczy, przy jednoczesnym maksimum zachmurzenia. Kalejdoskop zdarzeń na „Demo MMXXII” niemal idealnie się w te ramy wkomponowuje. Niemal. Bowiem poza naprawdę ciężkimi, depresyjnymi walcami, których na tych nagraniach nie brakuje, czasem jednak prześwituje słońce. Co prawda rzadko, ale jednak. Przez większą część demówki panowie przyduszają mocno do gleby masywnymi akordami, gdzieniegdzie ubogaconymi delikatną melodią, na szczęście nie tyle melancholijną co żałobną, bardziej w klimacie pogrzebu niż płaczliwego listu samobójcy po zerwaniu z dziewczyną. Poza masywnymi gitarowymi harmoniami znajdziemy tutaj kościelnie brzmiące klawisze, pogłębiające klimat rozpaczy, a nad całością wybrzmiewa głęboki, posępny growl. Wszystko rozwija się powoli, budując klimat bardzo dołujący. Na szczęście nie spotykamy tutaj momentów do ponucenia. Te kompozycje mogą co najwyżej z każdą chwilą potęgować depresyjny nastrój, w który wprowadzają z pierwszym tonem. Absolutnie nie są lekarstwem, lecz sznurem. Sporo tu oczywiście nawiązań do klasyków, choćby spod znaku Thergothon czy Unholy, co bynajmniej nie jest zarzutem, a bardziej pochwałą. Nie jest to jeszcze materiał który jakoś specjalnie się wybija ponad przeciętność, lecz czuć w tym tworze spory potencjał, dobrze wróżący na przyszłość. Z zaciekawieniem będę zatem obserwował, co Grave Monolith wysmażą w najbliższej przyszłości.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz