piątek, 5 stycznia 2024

Recenzja Funeral Winds „333”

 

Funeral Winds

„333”

Osmose Productions 2024

Cóż począć. Hellchrist Xul postanowił już na samym początku nowego roku, go nam zohydzić, co skutecznie mu się udało. Oczywiście zrobił to za pomocą swojego nowego albumu, którego zawartość stanowi osiem utworów, pozwalających przez niemalże czterdzieści minut przeżywać jego słuchaczom niemałe katusze. Dzieje się tak z powodu pewnego zabiegu jaki zastosował nasz Holender. Chodzi o szczególne kostkowanie, posiadające charakter, powtarzających się raz za razem ścinek gitarowych, którym towarzyszą łomoczące niemiłosiernie bębny. Dźwięki te bombardują uszy z powtarzalnością karabinu maszynowego, a występują one w każdym utworze. Efektem jest uczucie falowania tej produkcji, którego mechaniczne usposobienie oraz ustawiczność przy pierwszym bądź i nawet drugim spotkaniu z „333”, może męczyć głowę okrutnie, ale też zniechęcić przypadkowego odbiorcę. Gdy już przetrwamy te trudne chwile i zdołamy się zakumplować z ósmą już płytą Funeral Winds, odkryjemy, że oprócz tego, iluzorycznie nieznośnego batożenia, występują tutaj również zdecydowane i nieprzychylne rodzajowi chrześcijańskiemu riffy, zimne tremolo oraz złowrogie wokale. Wszystko podane w zróżnicowanych tempach, które zmieniają się podobnie jak aranże. Owocuje to tym, że akordy tasują się wzajemnie z niekiedy delikatnie melodyjną, wyżej wspomnianą, wysokotonową artykulacją. Co za tym idzie „333” nie raczy nas liniowymi i do bólu hipnotycznymi kompozycjami, lecz sprawnie skonstruowanymi kawałkami, o zmiennej agogice, a także obfitującymi w różnorakie riffy, które płynnie przechodzą z jednego w drugi i przeplatają się z tremolando. A tak w ogóle to najnowsze wydawnictwo Funeral Winds jest kolejnym i obrzydliwym bluzgiem w ryj tego, co niedawno się narodził i rzeszy jego wyznawców. Black metal w czystej formie, oparty na sprawdzonych i w moim mniemaniu jedynie słusznych wzorcach. Nieprzyjemny, zimny i odstręczający. Hellchrist Xul znów nie zawiódł, ubierając satanizm w muzykę, którą ponownie nagrał w trochę inny sposób niż na poprzednim krążku.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz