WILD BEYOND
„Wild Beyond”
Gates of Hell Records 2023
Bywają
takie dni, że siedzisz, patrzysz w otwarty dokument tekstowy jak szpak w pizdę
i ni chuja nie wiesz, jak rozpocząć. Ja właśnie w tej chwili doświadczam
takiego stanu i wkurwia mnie to niemożebnie. No nic, policzę do dziesięciu dla
spokojności, osiągnę stan równowagi z kosmosem i najlepiej zacznę od początku. Wild
Beyond to zatem trio z Philadelphii, które zabrało się za robotę w 2021 roku.
Po dwóch latach, pod skrzydłami Gates of Hell Records ukazał się owoc ich
starań i wyrzeczeń, czyli pierwszy, długogrający album grupy zatytułowany po
prostu „Wild Beyond”. Nie owijając w bawełnę, naprawdę dobry album wyrychtowali
panowie amerykanowie. Jadowity, zagęszczony, odpowiednio zaprawiony bluźnierstwem
Black/Thrash podany w oparach klasycznego Metalu Śmierci w ich wykonaniu poniewiera
bardzo konkretnie nie pierdoląc się w tańcu. Album ten kipi wręcz od
gwałtownych, czarcich riffów, ciężko i siarczyście bijących garów, ociekających
smołą, rozrywających linii basu i obskurnych, wściekłych growli. Bez litości,
filozofowania, bez lizania się po fiutach. Konkretnie, brutalnie, w mordę i na
łańcuch. Podoba mi się ta zadziorna rozpierducha z zębami rekina, zwłaszcza że
w jej zawiesiste struktury wpleciono również atonalne rozbłyski, ciekawe
załamania rytmiczne, niemałe ilości bardziej popapranego wiosłowania, jak i
wysublimowane, aczkolwiek przepełnione nienawiścią melodie wijące się pomiędzy
zwartymi teksturami zawartych tu wałków, oraz pomysłowe, nieliniowe
pociągnięcia. Wszystkie te dodatki nie tępią jednak Diabelskiego ostrza tej
płytki, muza niej zawarta nadal ma pazur i niesamowite jebnięcie, a nad całym
materiałem unosi się mroczna, złowieszcza aura i nihilistyczny feeling. Pewnymi
punktami odniesienia, jeżeli chodzi o muzykę Wild Beyond mogą być produkcje Obliveon,
Aura Noir, Celtic Frost, Voivod, jak i Khthoniik Cerviiks, ale oczywiście to
tylko, czysto subiektywne chwasty moich myśli i zapewne nie każdy się z nimi
zgodzi. Podług mnie jednak to dobry, konkretny i godny uwagi krążek. Czekam na
jego kontynuację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz